O... polityce

Chodzi mi po głowie tak wiele tematów, że trudno mi się jednoznacznie zdecydować, o czym napisać najpierw. Sprawę ułatwia fakt, że niejeden temat moich przemyśleń zaliczyć można do eschatologicznych bądź mistycznych, a zatem nienaruszalnych dla zębu czasu, bez względu na to, jak wielki i ostry by on był. Krąg się zawęża... Za to, co teraz napiszę, ktoś mnie pewnie znienawidzi. Ale nie mogę milczeć, bo mi sumienie nie pozwala.

Jak mówi papież Franciszek, katolik powinien interesować się polityką, zajmować się nią i mieszać się do polityki. A ja sobie biorę do serca zarówno jego słowa, jak i dobro naszej ojczyzny, więc, kiedy mogę i gdzie mogę, zabieram głos w sprawach dotyczących polityki, naszego rządu, a ostatnio, w tym szczególnym czasie wyborów prezydenckich, także i o tym często i dużo mówię.

Szczerze przyznam, że czasem jestem już po prostu zmęczony. Człowiek chce dobrze, a niewiele jest w stanie uzyskać. Niestety, norma, szczególnie jak chodzi o poglądy polityczne. Nie sposób przekonać nieprzekonanych, nie sposób wywalczyć chwili refleksji nad stanem rzeczywistym.

Wkurza mnie takie patrzenie: "ja jestem za PO / ja jestem za PiS" i ślepo idę za swoją partią, sam zamykam sobie oczy na wszystko, co się działo, dzieje czy może dziać, byle tylko opcja przeciwna nie rządziła... Ludzie, litości! Trochę refleksji, trochę autonomicznego myślenia! Nie rozumiem, dlaczego Polacy muszą wybierać zawsze mniejsze zło, dlaczego tak wielka liczba naszych rodaków nie ma pojęcia o programach czy dokonaniach partii, które popierają, czy zwalczają, ale trzymają sie zasady: "byle nie PO! / byle nie PiS!".

Niestety, prawda jest taka, że ogromna liczba ludzi zaczyna się interesować polityką 3 dni przed wyborami i kończy 3 dni po nich. A potem każdy narzeka, jak w tym kraju jest ŹLE...

Nie ma się co dziwić, skoro większości obywateli, tak NAPRAWDĘ, nie obchodzi los naszego kraju!!! I nie boję się tego powiedzieć! Jeśli ktoś naprawdę aktywnie nie angażuje się w swoje czynne prawo wyborcze i nie zadaje sobie trudu dokładnego poznania wszystkich opcji i nie wybiera według niego zdecydowanie najlepszej (albo nie tworzy własnej, jeśli żadna mu nie odpowiada), to znaczy ze mu po prostu nie zależy! Nie zależy na ojczyźnie i na własnym losie! 

W życiu nie ma tak, że coś się zrobi SAMO. Że jak sobie będę stał i patrzył, to mi się chleb na stole pojawi. Nie ma takich czarów! Najpierw trzeba się dowiedzieć, jak się taki chleb wytwarza, potem zdobyć odpowiednie składniki, a na końcu jeszcze go upiec. Czyli trzeba się dużo dowiedzieć i jeszcze więcej napracować, żeby osiągnąć upragniony efekt.
Powtórzę. Trzeba się DUŻO dowiedzieć i JESZCZE WIĘCEJ napracować!
Ale się nie chce... Łatwiej jest bezrefleksyjnie krzyczeć, że:
a) wszystko wina Tuska!
lub
b) Kaczyński? To będzie wojna i Smoleńsk!

Przed tymi wyborami rozmawiałem z wieloma ludźmi w różnym wieku, słuchałem wielu różnych wypowiedzi. Wiecie, jakie mnie najbardziej bolały i jakie burzyły mój spokój? Absolutnie nie te, gdy ktoś miał inne zdanie od mojego, gdy ktoś wolał wybrać innego kandydata niż ja.

Najgorsze z możliwych wypowiedzi to takie jak:
  • "nie interesuje mnie to", 
  • "mój głos i tak niczego nie zmieni", 
  • "a co ja mogę? niech się sami wybierają!", 
  • "jest fatalnie, ale stabilnie" 
    itp. itd.
Przypuszczam, że gdyby chociaż połowa Polaków wzięła sobie do serca poważne zaangażowanie w proces wyborczy, to ani PO ani PiS ani żadna ze znanych obecnie partii w ogóle nie dostałaby się do Sejmu albo osiągnęłaby marginalny wynik. Oni wszyscy już rządzili - SLD, PiS, PO, PSL - wszyscy. I się zwyczajnie nie sprawdzili.

Wystarczy spojrzeć, jak dzisiaj wygląda wiele aspetków życia przeciętnego Polaka - praca za najniższą krajową, wątpliwa emerytura, część rodziny na emigracji, żenujący system edukacji, tworzący z młodych ludzi lemingi, które nie potrafią samodzielnie i kreatywnie myśleć, wieloletnie kolejki do lekarzy, najwyższy w Europie poziom danin publicznych i podatków i wiele innych.

To jest efekt pracy tych wszystkich rządów po kolei, choć trzeba przyznać, że przede wszystkim jest to efekt 8 lat rządów PO, bo oni mogli bardzo wiele naprawić mając do dyspozycji 2 kadencje, co się w wolnej Polsce jeszcze nie zdarzyło. Mogli. A nie tylko tego nie zrobili, ale tak naprawdę niesamowicie pogorszyli sytuację.

I co z tego? Nadal mają swój twardy elektorat, który boi się PiS-u jak ognia, bo "Kaczor, Smoleńsk i wojna polsko-polska i polsko-rosyjska". Ja nie jestem za PiS-em, żeby nie było wątpliwości. Nie popieram w ogóle żadnej partii, uważam, że wszystkich powinno się tak naprawdę wyrzucić.

Natomiast zachęcam do zapoznania się z tą stroną internetową: http://1polska.pl/ , która zrzesza niezależnych, bezpartyjnych aktywistów i działaczy, którzy być może, jesienią, utworzą wspólną listę do wyborów parlamentarnych.

W tę niedzielę (24.05.2015) przypadają 3 ważne wydarzenia:

Uroczystość zesłania Ducha Świętego,

Uroczystość Maryi Wspomożycielki Wiernych,

wybory prezydenckie.


Wierzę i modlę się, by Bóg zesłał swojego Ducha Polakom, szczególnie w tym dniu, aby odnowił oblicze tej ziemi, jak wołał niegdyś św. Jan Paweł II. 
Wierzę i proszę także Matkę Bożą, aby Ona, Królowa Polski, szczególnie w tym dniu, wzięła w opiekę swój naród, swoje dzieci i wstawiała się za nimi u swojego Syna.
Niech Bóg błogosławi Polsce i Polakom!



Ja w niedzielę idę na wybory i wybiorę lepszego kandydata, który jest bliższy moim przekonaniom i poglądom, a nie "wszystko tylko nie tamten drugi!".

A Ty?


Komentarze