tag:blogger.com,1999:blog-58705216242254076192024-02-22T22:52:15.211+01:00KONIECZNE przemyślenia......o tym, co samo się domaga komentarzaWojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.comBlogger24125tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-1144728491367570212018-12-04T23:57:00.000+01:002018-12-04T23:57:34.427+01:00Księżycowa Perła<div style="text-align: justify;">
Nie tak dawno temu, w niezupełnie odległym, aczkolwiek zdecydowanie odmiennym kraju, żył osobliwy młodzieniec imieniem Adalbert. Wciąż niezaspokojona wewnętrzna ciekawość, a może nie tylko ona, kazała mu odbywać liczne, bogate w doświadczenia podróże. Tym samym, nie mógł on nigdzie na długo zagrzać miejsca. Gdziekolwiek się pojawiał, zawsze okazywało się, że i ta podróż jest tylko wstępem do kolejnego etapu znacznie dłuższej wędrówki. Pewnej jesieni, niczego wielkiego się nie spodziewając, Adalbert wyruszył do znanego już sobie miasteczka, Cinardy, gdzie usłyszał zdumiewającą historię Księżycowej Perły.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgidOB4eoukIlUio489HUlLGk8ajd2_OFt48PXlTEqXvUDQGgFyJoenxPfKFHTSibLWtbFP1T1QPDOoxhBkjNilfCNZ5Xp7qlctoFw8lSceRC3qzQ75pyffrcmPFamN6atGhBHI_iZfSKvE/s1600/Antarctica-Ice-Cave-7643.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="640" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgidOB4eoukIlUio489HUlLGk8ajd2_OFt48PXlTEqXvUDQGgFyJoenxPfKFHTSibLWtbFP1T1QPDOoxhBkjNilfCNZ5Xp7qlctoFw8lSceRC3qzQ75pyffrcmPFamN6atGhBHI_iZfSKvE/s400/Antarctica-Ice-Cave-7643.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
Opowieść pochodziła od doświadczonego obieżyświata, a brzmiała ona tak:<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i> Przed laty, zanim Cinarda i cała okoliczna kraina została zamieszkana, przybyła w tę okolicę niezwykłej urody panna o włosach niczym zwiewna platyna, odziana w biel zimowego poranka. Nie wiadomo, skąd przybyła, a jedynym co miała ze sobą była srebrna szkatuła. W niej, zaś, umoszczona w czarnym jak noc, połyskującym jedwabiu, spoczywała Księżycowa Perła. Jej blask potrafił oczarować każdego, kto nań spojrzał, napełniając jego serce szczególnym pokojem. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Strażniczka Perły postanowiła ukryć ją przed wzrokiem ciekawskich i poszukiwaczy skarbów, albowiem skarb ten był tak cenny, iż żaden człowiek nie był godzien posiadać go na własność. Znalazłszy odpowiednie miejsce, w jaskini ukrytej głęboko pośród rozległych skał, Strażniczka umieściła szkatułę na kamiennej kolumnie i otworzyła ją. Wtem, całą jaskinie oświetlił blask podobny do blasku księżyca, który jednak nie był tak zimny i odległy, ale do głębi rozgrzewał serce i duszę. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Legenda głosi, że Księżycowa Perła spoczywa tam niezmiennie aż po dziś dzień. Panny, która ją przyniosła, nidgy już jednak nie widziano, ale mówi się, że ten, kto odnajdzie jej skarb, odnajdzie niezwykłą życiową mądrość. Wielu już próbowało, zwykle dla czystego zysku, czy jednak komuś się to udało? S</i><i>ą tacy, którzy twierdzą, że odszukali jaskinię i ukrytą w niej srebrną szkatułę, jednak żaden z nich nie chlubi się posiadaniem tajemniczej Perły. Wierzę jednak, że ona naprawdę istnieje i, prędzej czy później, ktoś ją odnajdzie i oznajmi to światu.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Usłyszawszy tę historię, Adalbert był już pewien, co zrobi. Jeszcze tego samego dnia rozpoczął przygotowania do kolejnej wyprawy, która tym razem miała na celu odnalezienie legendarnej Księżycowej Perły. Najpierw wypytał obieżyświata o wszystko, co wie na jej temat, potem rozmawiał z mieszkańcami Cinardy i pobliskich wiosek, którzy najlepiej przecież znali okoliczne tereny i mogli wskazać mu, gdzie znajdują się wspomniane skały i jak do nich dotrzeć. Na koniec, młody Adalbert zebrał prowiant i zapas wody na kilka najbliższych dni, a następnie wyruszył w samotną wędrówkę w poszukiwaniu... no własnie, czego? Sam nie był do końca pewien, czy zależy mu bardziej na samym skarbie, na niezwykłym, napełniającym pokojem blasku, czy obiecanej życiowej mądrości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale droga dopiero się rozpoczęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-14476719487405852652018-08-25T23:07:00.000+02:002018-08-25T23:10:01.260+02:00O systemie edukacji, cz. I: studia<div style="text-align: justify;">
Niedawno skończyłem pierwszy etap moich studiów, nadszedł więc czas na swoiste podsumowanie. Ośmielam się postawić tezę, iż większość ludzi, którzy są na, lub po, studiach, nigdy tak naprawdę nie chciała, albo wręcz nie powinna, się tam znaleźć. Czasem dlatego, że po prostu sobie nie dają rady, w innym przypadku dlatego, że wcale tego nie chcą i nie lubią, a w końcu dlatego, że zapotrzebowanie na ludzi wysoko wykształconych nie jest tak wielkie, jak nam się to próbuje wmówić.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
Rozpoczniemy od powiązania z <a href="https://koniecznep.blogspot.com/2018/08/o-przemocy-innej-niz-wszystkie.html#more">zeszłotygodniowymi przemyśleniami</a>. Zadałem tam takie pytanie:</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jakie skojarzenia budzi w nas nazwa 'szkoła zawodowa'? Czy widzimy w niej miejsce, gdzie każdy może nauczyć się wykonywać wymarzony zawód, czy raczej jedyną możliwość edukacji dla głupków, którzy nie dali rady dostać się nigdzie indziej? Czy jest możliwe, że ktoś bardzo subtelnie wpoił nam, że jedyną drogą do zdobycia dobrej pracy i przyszłości są studia?</i><br />
<i><br /></i>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhACWzq538uhuQ_r4qsG8yCbhxwhFocz-4jnCQQo1i8_ZYxrIKgnV62bN_gUXMd2kWIJBizwx_4aT8eOsJPi4_d9QTTMu6vNp8wmOH8FSjJlpAVSTR-y7j3h6fTjWj-_CnJCEAGjAe5PhT4/s1600/PIXNIO-356321-1200x753.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="753" data-original-width="1200" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhACWzq538uhuQ_r4qsG8yCbhxwhFocz-4jnCQQo1i8_ZYxrIKgnV62bN_gUXMd2kWIJBizwx_4aT8eOsJPi4_d9QTTMu6vNp8wmOH8FSjJlpAVSTR-y7j3h6fTjWj-_CnJCEAGjAe5PhT4/s400/PIXNIO-356321-1200x753.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Może ktoś ma inne doświadczenie, jeśli tak, to byłoby wspaniale, gdyby się nim podzielił, ale tam, gdzie ja chodziłem do szkół zawsze powtarzano takie teksty (począwszy, niestety, od nauczycieli, przez rodziców, a na rówieśnikach skończywszy): "Ucz się, bo pójdziesz do zawodówki!", "Jak chcesz mieć przyszłość, to musisz się dużo uczyć i iść na studia, chyba że wolisz kopać rowy", "Technikum to jest takie nie wiadomo co...", "Byle nie zawodówka, wiesz co się dzieje w tych zawodówkach, jaka tam młodzież jest? Sam element!" i wiele, wiele innych. Dlaczego tak mówili? Bo sami w to wierzyli. Dlaczego? Bo ktoś im to też powtarzał od małego, że "studia to jest prestiż", że "dobra praca to tylko po studiach" i inne temu podobne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bo owocach jednak ich poznacie... Jaki jest więc efekt takiego sposobu myślenia? Ano taki, że mamy co roku setki tysięcy magistrów, licencjatów i inżynierów, którzy skończyli studia, bo:</div>
<div style="text-align: justify;">
a) rodzice kazali;</div>
<div style="text-align: justify;">
b) wszyscy moi koledzy poszli;</div>
<div style="text-align: justify;">
c) dzisiaj, bez studiów, to pracy ni ma;</div>
<div style="text-align: justify;">
d) chcę dobrze zarabiać;</div>
<div style="text-align: justify;">
e) coś trzeba w życiu robić, a przecież nie pójdę do pracy;</div>
<div style="text-align: justify;">
f) na studiach się studiuje, a nie uczy (if you know what I mean);</div>
<div style="text-align: justify;">
g) chciałem wyrwać się z domu, itp.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wydaje mi się, że wśród studentów bardzo niewielu jest takich, którzy rzeczywiście mają zamiłowanie do nauki, którzy chcą pogłębiać swoją wiedzę, którzy samodzielnie wybrali wymarzony kierunek rozwoju i konsekwentnie dążą do celu. Tyle że właśnie po to są studia. Tymczasem, uczelnie są pełne młodych ludzi, którzy nie lubią tego, czego się <b>muszą </b>uczyć, ludzi, którzy są tam bo <b>muszą </b>(pytanie, dlaczego?), ludzi, którym <b>nic się nie chce</b>, <b>nie mają ambicji</b>, <b>nie chcą</b> się rozwijać, <b>nie chcą</b> poszerzać horyzontów, <b>nie chcą</b> nawet włączać się w dyskusje na zajęciach ani jakkolwiek angażować w życie społeczności, wreszcie ludzi, którzy <b>nie radzą sobie</b> z nauką na takim poziomie, ledwo zdają z roku na rok, <b>nie potrafią</b> opanować wymaganych ilości materiału ani umiejętności.</div>
<div style="text-align: justify;">
<strike><br /></strike></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedyś człowiek po studiach był naprawdę ponadprzeciętnie wykształcony, jego wiedza i umiejętności były <b>bardzo cenne</b>, ponieważ były <b>rzadkie </b>i ich zdobycie wymagało niemałego <b>wysiłku</b>. Dzisiaj, kiedy studia można przejść niemal nieskalanym nadmierną dawką wiedzy, o samodzielnej pracy, rozwoju osobowym, czy intelektualnym nie wspominając, a takich jak Ty są tysiące, jaką wartość ma tytuł magistra? Co roku przybywają dziesiątki tysięcy ludzi z dyplomami, którzy zwyczajnie nie znajdują zatrudnienia, bo ilu może być przeciętnych prawników, socjologów, pedagogów, psychologów, logistyków etc. Brakuje, natomiast, ludzi, którzy będą naprawiać krany w domach 'uczonych', zakładać gniazdka, remontować ulice czy domy, mało jest dobrych kucharzy, cukierników, w ogóle, ciężko jest spotkać jakichkolwiek rzemieślników. Kiedy, jednak, trafi się już taki ktoś, który robi to, co kocha, jest w tym dobry i jeszcze zarabia tym na życie, to się go pasywnie podziwia, zamiast wziąć z niego przykład i zabrać się w końcu za to, czego pragniemy!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ilu młodych ludzi byłoby o wiele szczęśliwszych, gdyby mogli robić to, co kochają, co jest ich pasją, a nie realizować zachcianki czy strachy rodziców, iść za tłumem, rezygnować z marzeń, bo jakoś trzeba na chleb zarobić (przynajmiej mama tak powtarza...). A kto powiedział, że na marzeniach nie można zarabiać? Otóż, ci wszyscy, którzy sami nigdy nie odważyliby się na ryzyko, którzy całe życie podejmują decyzje w oparciu o złudne poczucie bezpieczeństwa, samozachowawczo, tak żeby "zarobić, a się nie narobić", żeby nie musieć się za bardzo angażować, żeby tylko nie wyściubić nosa z własnej, cieplutkiej strefy komfortu, która sięga nie dalej niż odległości między ścianami ich pokoju. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli stoisz właśnie przed podobnym wyborem, nie potrafisz się zdecydować, to wsłuchaj się w swoje najgłębsze pragnienia, zapytaj sam siebie, co chciałbyś robić, gdybyś mógł wybrać absolutnie wszystko i byłbyś pewien, że się uda, a potem... Potem nie szukaj wymówek, nie ulegaj lękowi, nie cofaj się przed ryzykiem, ale po prostu zacznij to robić! Prawdopodobnie będzie trudniej, niż gdybyś wybrał coś innego, być może spotkasz się z niezrozumieniem i oporem ze strony najbliższych, ale nie zrażaj się. Na szczyt wchodzi się pod górę - to nigdy nie jest łatwe i wiąże się z wieloma niebezpieczeństwami, ale jaka nagroda czeka na tych, którzy podejmą wyprawę i nie zawrócą z powodu trudności! Ponieważ trudności nie należy unikać, ale je <b>podejmować</b>. Tylko tak możemy się rozwijać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie unikaj dyskomfortu, trudności, ryzyka, nawet cierpienia, i nie przeklinaj ich, nie nazywaj złymi, są to bowiem Twoi najlepsi przyjaciele na drodze do rozwoju. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Życzę Wam pięknej, błogosławionej niedzieli i wielu <b>mądrych </b>decyzji!</div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-46383037689692289482018-08-19T00:23:00.000+02:002018-08-19T00:41:39.251+02:00O przemocy innej niż wszystkie<div style="text-align: justify;">
Dlaczego w średniowieczu ogromne masy chłopów nie buntowały się przeciw feudalnemu wyzyskowi? Dlaczego dzisiaj mężczyźni szukają szczupłych kobiet, a kiedyś atrakcyjne były wyłącznie rubensowskie kształty? Dlaczego czujemy się nieszczęśliwi po porażce, a sukces napawa nas dumą i zadowoleniem z siebie? Czy te pytania cokolwiek ze sobą łączy? Wydaje mi się, że tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Nie jestem żadnym specjalistą w dziedzinie psychologii, czy socjologii, ale w czasie studiów spotkałem się z niezwykłą, bardzo jeszcze młodą teorią, która, mam przeczucie, może stanowić klucz do połączenia każdego z powyższych pytań. Termin, o który chodzi, to <i>przemoc symboliczna</i>. Co to takiego? Okazuje się, że nie tak łatwo to wyjaśnić, choć możemy się spotkać z przykładami jej działania niemal na każdym kroku. Fragment definicji przemocy symbolicznej wg Encyklopedii PWN brzmi: </div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<b>Przemoc symboliczna</b> jest określana przez P. Bourdieu [twórcę tej teorii] jako proces narzucania znaczeń przez władzę, reprezentującą interesy klas i warstw dominujących, wszystkim pozostałym klasom społ.; narzucane znaczenia to przede wszystkim wartości kulturowe cenione przez wyższe warstwy społ.; można mówić, wg Bourdieu, o przemocy, gdyż przekazywane treści są ukazywane jako jedyne i nie mające żadnej, o zbliżonej wartości, alternatywy; (...) jedną z podstawowych instytucji będących narzędziem p.s. jest wg Bourdieu szkoła i działalność edukacyjno-pedag.; (...) p.s. maskuje i ukrywa realne stosunki oparte na przemocy fiz. w ramach społeczeństwa, czyni jej działanie niezauważalnym, jednocześnie nadając całemu systemowi walor prawomocności.</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Może się to wydawać bardzo skomplikowane, ale nie jest aż tak źle. Ujmując temat w prostszy sposób: w myśl teorii Bourdieu, społeczeństwo dzieli się na klasy dominujące i podporządkowane. Klasy dominujące starają się, na różne sposoby, tak wpłynąć na resztę społeczeństwa, żeby ludzie patrzyli na rzeczywistość przez pryzmat takich wartości, które leżą w interesie warstw dominujących. W efekcie klasy podporządkowane są przekonane, że taka sytuacja jest normalna, a nawet korzystna dla nich, choć tak naprawdę działają w ten sposób z pożytkiem dla klas dominujących. Metodami stosowania tej prawie niewidocznej formy przemocy mogą być: ośmieszanie, poniżanie, dystansowanie się, ekskluzywizm, wykorzystywanie uprzywilejowanej pozycji społecznej, demonstracja władzy, czy bogactwa i inne. Żeby jeszcze bardziej rozjaśnić, o co chodzi, spójrzmy na przykład systemu feudalnego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W wielu krajach średniowiecznej Europy rozwinął się ustrój społeczno-gospodarczo-polityczny, zwany feudalizmem. Jego działanie opierało się na prostej zależności - im jesteś bogatszy, tym więcej masz wasali, bo słabsi wolą ci się podporządkować niż z Tobą walczyć. Można by ten system nazwać "piramidą wyzysku", ponieważ tak, w zasadzie, najczęściej działał. Na samej górze tej piramidy znajdował się król, a pod nim sami najbogatsi - arystokracja i szlachta. Grupy te stanowiły jednak przecięnie nie więcej niż 3-5% społeczeństwa, wobec miażdżącej przewagi chłopstwa. Dlaczego więc ten wyzysk relatywnie rzadko budził powszechny sprzeciw? Przecież szlachta nie dysponowała wystarczającymi środkami przymusu do panowania nad wielokrotnie liczniejszymi biedakami. Gdyby tylko chcieli się wszyscy zbuntować, to bogacze musieliby ponieść sromotną klęskę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tutaj dochodzimy do esencji zagadnienia. Chłopi po prostu wierzyli, że tak musi być. Że arystokracja jest lepsza, że to szlachcice są panami, że to jest <b>naturalne</b>. Tyle że takie spojrzenie na świat zostało im <b>narzucone</b>. Nikt przecież nie rodzi się z przekonaniem, że musi być poddany komuś, kto jest bogatszy. W sposób niemal niezauważalny ludziom narzucona została perspektywa myślenia, którą zaczęli uważać za swoją własną i zupełnie naturalną. Bo komuś na tym zależało, ktoś miał w tym interes i miał możliwości, żeby taki proces przeprowadzić.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicZJzQpa4CkHB4OkVHZCU2QCImwmkuH2ClOW_bniNXY2oaVueWXMc8QabH-qWlacdKF_7mPeNUUsiO4rSkesQQo0ZSukj0AV_AJgSqc8mK6Obey1chMiKTJGHg9grCcUQt6E4AMCOfLrJg/s1600/5507777269_14488b7182_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="680" data-original-width="1024" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicZJzQpa4CkHB4OkVHZCU2QCImwmkuH2ClOW_bniNXY2oaVueWXMc8QabH-qWlacdKF_7mPeNUUsiO4rSkesQQo0ZSukj0AV_AJgSqc8mK6Obey1chMiKTJGHg9grCcUQt6E4AMCOfLrJg/s400/5507777269_14488b7182_o.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wobec tego, możemy sobie zadać mnóstwo kolejnych pytań. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Skąd biorą się wzorce piękna i atrakcyjności? Skoro mogą być one tak skrajnie odmienne w różnych epokach czy kulturach (krągłości vs. szczupła figura, blada skóra vs. opalenizna, broda vs. gładkie golenie, wysoki wzrost, długie szyje [plemię Karen w Tajlandii], długie włosy, etc.), to czy jest to kwestia podlegająca obiektwynej ocenie, czy jednak wynika z podporządkowania wobec zasad społeczeństwa? Jeśli to drugie - kto te zasady ustala?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakie wzorce otrzymują dzieci z bajek? Co jest ukazywane jako dobre, piękne, właściwe, a co jest wyśmiewane, czy wręcz linczowane? Komu zależy na tym, żebyśmy przyjęli taki właśnie sposób myślenia?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego porażki nas bolą, a sukcesy cieszą? Jest to całkowicie naturalna reakcja, czy może jednak ktoś nam narzucił taki sposób myślenia, że mamy być doskonali, że jeśli nam się nie udaje, to jest powód do smutku, a nawet rozpaczy, że tylko sukces może dać satysfakcję? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakie skojarzenia budzi w nas nazwa "szkoła zawodowa"? Czy widzimy w niej miejsce, gdzie każdy może nauczyć się wykonywać wymarzony zawód, czy raczej jedyną możliwość edukacji dla głupków, którzy nie dali rady dostać się nigdzie indziej? Czy jest możliwe, że ktoś bardzo subtelnie wpoił nam, że jedyną drogą do zdobycia dobrej pracy i przyszłości są studia? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To tylko kilka przykładowych pytań, które przychodzą mi na myśl, kiedy zastanawiam się nad przemocą symboliczną w dzisiejszym świecie. Ktoś może się ze mną całkowicie nie zgadzać i być może będzie miał rację, ale uważam, że temat jest nie tylko niezwykle ciekawy, ale też wart zastanowienia. Istnieją bowiem takie schematy myślowe, które mogą nam skutecznie utrudniać życie, prowadzić do niezadowolenia, albo wręcz rozpaczy tylko dlatego, że przyjęliśmy sposób patrzenia na rzeczywistość, który, być może, wcale nie jest i nigdy nie był nasz. Kto wie, czyje interesy realizujemy idąc przez życie bez zastanowienia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jesteśmy jedynymi stworzeniami na tym świecie zdolnymi do myślenia. Może więc warto korzystać z takiej możliwości i to jak najczęściej? We własnym, dobrze pojętym interesie.</div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-42345443915399695302018-04-06T23:35:00.000+02:002018-08-18T22:23:07.303+02:00O odpowiedzialności<div style="text-align: justify;">
Ludzie nie lubią odpowiedzialności. Nie lubią wolności i nie chcą decydować sami za siebie. Taki wniosek mnie ostatnio przytłacza w różnych dziedzinach życia. Zasadniczo, obserwuję to zjawisko od lat, patrząc na naszą ojczystą politykę, czytając komentarze ludzi, słuchając tego, co mówią, patrząc na to, jakie stanowiska zajmują w różnych sprawach. Wielu ludzi jest gotowych poddać się niemal w niewolę, byle tylko nie musieli podejmować decyzji, byle nie musieli zaryzykować, że się pomylą. Ten, kto nie podejmuje odpowiedzialności, nie robi tego z lenistwa albo ze strachu.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Problem, jak obserwuję, pojawia się na wielu szczeblach - osobistym, szkolnym, zawodowym, a nawet narodowym. Do tego pierwszego zaliczyłbym nasze relacje, rodziny, ogólnie pojęty samorozwój; do drugiego - naukę, kształcenie się, zdobywanie nowych umiejętności; do trzeciego z kolei przypisałbym kwestię podjęcia pracy, wyboru ścieżki zawodowej, jakiejś ogólnej wizji swojej przyszłości zawodowej; wreszcie do czwartego - wybory, poparcie dla partii politycznych, czy światopogląd. Przy tym, zaznaczam, sam nie byłem wolny, a może nadal nie jestem w 100%, od tego sposobu myślenia i działania. Większość z rzeczy, o których będę pisał, sam przeszedłem i wiem, jak to jest i na czym to polega. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHmWMQmwkGWo7C5Sy7AB0bGdVLnsxf6pnORuSYJqlnb_NxvIfSA1weO6mqJeQw4-B_Ipp5XFNn7mEJFvQfTOp4etHNfXtsEAMqkZaGQ6jmHHhl_EKF187dY8IEi8sFCscgOVVBKftyt90-/s1600/drabina-720x320.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="320" data-original-width="720" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHmWMQmwkGWo7C5Sy7AB0bGdVLnsxf6pnORuSYJqlnb_NxvIfSA1weO6mqJeQw4-B_Ipp5XFNn7mEJFvQfTOp4etHNfXtsEAMqkZaGQ6jmHHhl_EKF187dY8IEi8sFCscgOVVBKftyt90-/s400/drabina-720x320.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na szczeblu osobistym dostrzegam problemy z usamodzielnianiem się i dojrzewaniem. Sam nie jestem wiekowym człowiekiem, ledwie skończone 23 lata, ale wydaje mi się czasem, jak patrzę na niektórych ludzi starszych ode mnie, że oni się zatrzymali na etapie nastolatków. Nie potrafią nawiązywać głębokich relacji, nie mają ambicji, marzeń, ograniczają się do stwierdzenia: "jakby to zrobić, żeby zarobić, ale się nie narobić". Albo przypadki 30/40-latków, którzy nadal mieszkają z rodzicami. Albo tacy, którzy nie chcą założyć rodziny, bo oni się muszą wyszaleć, pobawić, nie mają czasu na takie nudy jak opieka nad dziećmi. Czasem można się zwyczajnie przerazić. Przy tym aż głupio wspominać o tym, jak wielu ludziom w ogóle nie zależy na tym, żeby się rozwijać, po prostu. Cieszą się z tego, co jest, "jakim mnie, Panie Boże, stworzyłeś, takim mnie masz" i heja, nic nie trzeba robić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W kwestii szkoły i wykształcenia - dla niektórych - byle iść po najmniejszej linii oporu. Po co robić jakieś głupie prace domowe, po co się starać o samodzielną pracę, skoro można zerżnąć od koleżanki, albo nawet kupić (bo i to już dzisiaj żaden problem). Po co się męczyć, skoro można posiedzieć przy kompie, wbić kolejny level, mieć poczucie że się robi to, czego się naprawdę chce i w czym jest się dobrym. Smutno patrzeć, jak wielu ludzi nie czyta w ogóle książek, ale zamykają się w świecie telewizji, gier, czy (co i tak najlepsze) jakiegoś innego, niewymagającego hobby. Nie chodzi oczywiście o to, żeby teraz nagle przesadzać, jak nadgorliwi rodzice, i chodzić na 7 różnych zajęć dodatkowych, szkoleń, czy warsztatów tygodniowo, ale po prostu dbać o swoje wykształcenie i rozwijać zdolności, rozsądnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak chodzi o pracę - podobny problem. Byle najmniej wysiłku, bezrefleksyjność, poddaństwo wynikające z braku kompetencji (który z kolei jest spowodowany brakiem rozwoju na wcześniejszym etapie). Ilu ludzi trzyma się jakiejś pracy, której szczerze nienawidzą, wcale nie dlatego, że nie mają wyjścia, że sytuacja im nie pozwala na zmianę, ale po prostu tak jest prościej, nie trzeba niczym ryzykować, nie trzeba nic zmieniać, "lepszy wróbel w garści, niż kanarek na dachu". Jak wielu młodych ludzi poddaje się woli i kierownictwu rodziców w wyborze zawodu. Dlaczego? Bo tak jest prościej! Bo często rodzice pomogą wejść w odpowiednie kręgi, bo tradycja, bo znajomości. O ile ktoś rzeczywiście bardzo chce wybrać właśnie taką pracę, to nie jest źle, ale jak wielu ludzi cierpi z tego powodu, męcząc się w pracy, która nie pozwala im realizować własnych pragnień, marzeń, która zamyka im drogę rozwoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu najwyższy szczebel, narodowy. Chyba nie trzeba tłumaczyć, jak znikome, czasem wręcz żałosne pojęcie o najważniejszych sprawach dla ojczyzny, mają ludzie, którzy są uprawnieni do głosowania. Na wybory się nie chce iść, a jak już się idzie, to zainteresowanie tematem polityki zaczyna się na tydzień przed podejściem do urny (więcej o polityce: <a href="https://koniecznep.blogspot.com/2015/05/o-polityce.html">tutaj</a>). Wybiera się mniejsze zło, a jeszcze najlepiej jak to zło naobiecuje gruszki na wierzbie i niech nam jak najwięcej pieniędzy dadzą. Nieważne, że wcisną nam nasze własne pieniądze, które wcześniej nam zabrali, a przy okazji zabiorą każdy skrawek wolności osobistej i na wszystko trzeba mieć specjalne pozwolenie urzędnika. Ważne, że dają pieniądze, to jest dobra władza. Nieważne, że wszystko w tym kraju musi być regulowane przepisami, w obawie że biedni, głupi obywatele zrobią sobie krzywdę na każdym kroku. Nie pozostawia się miejsca na zdrowy rozsądek, bo łatwiej jak ktoś za nas myśli.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z czego to wszystko wynika? Dlaczego tak wielu ludzi nie chce samodzielnie decydować, lubią jak ktoś się nimi opiekuje, jak ktoś podejmuje za nich ważne i mniej ważne decyzje? Ze strachu i z lenistwa. Z tym drugim jest prosta sprawa, nie trzeba wiele tłumaczyć. Każda odpowiedzialność, jaką mamy wziąć na siebie - czy to zrobienie kolacji, czy pracy domowej, czy zmiana pracy, czy aktywność polityczna - wymaga wysiłku. Trzeba się zgodzić na dyskomfort, na poświęcenie czasu, zaangażowania, czasem pieniędzy, na jakiś stres, albo ryzyko. A tak się w dzisiejszym świecie ciągle mówi o tym, że ma być nam łatwo, miło i przyjemnie! Po co sobie dokładać stresów, nieprzyjemności! Okropne...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A dlaczego ze strachu? Bo się ktoś boi porażki. Boi się, że jego decyzje będą błędne, że będzie musiał ponieść konsekwencje swoich czynów. Chłopak boi się zagadać do dziewczyny, bo się boi, że ta go odrzuci. Kobieta boi się zmienić pracę, bo nie jest pewna, czy odnajdzie się w nowym miejscu, czy nie będzie jej zbyt trudno. Narzeczony boi się ślubu, bo od tego czasu bierze na swoje ramiona ciężar nowej rodziny i boi się, że nie da sobie rady. Matka boi się zostawić córkę pod opieką męża, ciągle się wtrącając, bo obawia się, że nikt o nią nie zadba tak, jak ona. Ojciec boi się rozmawiać z synem o swoich uczuciach, bo się boi okazać słabość, wrażliwość, boi się, że straci autorytet. Wyborca boi się, że jeśli nowy rząd nie będzie wszystkiego regulował prawnie, to zapanuje chaos, bo przecież nie można pozwolić, żeby ktoś otworzył firmę bez góry dokumentacji, albo sprzedawał swoje własne pierogi na rynku, bo trzeba na niego nasłać sanepid i kontrolę skarbową. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Dlaczego to, według mnie, jest prawdziwą tragedią? Po pierwsze dlatego, że rozwój człowieka jest możliwy tylko poprzez podejmowanie odpowiedzialności, poprzez trudności, wychodzenie ze strefy komfortu. Unikając zmęczenia, ryzyka, bólu, smutku, czy cierpienia, skazujemy się na niedorozwój. Zarówno emocjonalny, jak i społeczny, czy zawodowy. Po drugie dlatego, że unikając odpowiedzialności, rezygnujemy z prawdziwej wolności, poddając się lenistwu, emocjom, strachowi, niepewności, czy innym ludziom, którzy zdecydują za nas. A bez wolności nie będziemy w stanie kochać nikogo prawdziwie, bo miłość bez wolności nie istnieje. Może się zakochamy, może będziemy w związku, ale prawdziwej, bezinteresownej miłości próżno w tym będzie szukać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego z kolei miłość jest tak ważna? O tym można przeczytać tutaj: <a href="https://koniecznep.blogspot.com/2018/03/tryptyk-zycia.html">Tryptyk życia</a>, a także w książce Moniki i Marcina Gajdów, pt. "Rozwój. Jak współpracować z łaską?", która była w dużej mierze inspiracją do napisania tych przemyśleń. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Życzę każdemu, sobie też, żebyśmy pragnęli prawdziwej wolności, żebyśmy starali się brać odpowiedzialność za swoje życie, żebyśmy chcieli się rozwijać i byli w tym konsekwentni. Bo cel jest piękny. Bo celem jest miłość! </div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-37618123904371484312018-03-16T12:00:00.000+01:002018-03-16T20:50:27.928+01:00Tryptyk życia<div style="text-align: justify;">
Sądziłem, że dwa poprzednie posty będą tworzyć kompletną całość, ale jednak nie. Jest jeszcze coś, co trochę się schowało, a przeplata się, niczym ozdobna nić w tkaninie, zarówno w przemyśleniach <a href="http://koniecznep.blogspot.com/2018/03/o-pieknie.html">O Pięknie</a>, jak i w tych <a href="http://koniecznep.blogspot.com/2018/03/od-piekna-do-miosci-czy-od-miosci-do.html">O Miłości</a>. Tym samym, powstanie swego rodzaju tryptyk. Tą nicią, która łączy Piękno z Miłością i Miłość z Pięknem, jest, całkiem nieoczywiście, coś, co na pierwszy rzut oka nie pasuje w ogóle do tego zestawienia - cierpienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<a name='more'></a><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ0MuqqTbMC_wVlAU3-UYtPm5R2-u0XCdQTJMLuf1ci07XWVXnY973gSDvd97R22HzYJf1DMoFB-1csUZVkVWfL5oCHSil2NQnceXhlLQcdquxVVpjMolG7t_JVfDUeRTzqtjGPwRmsC7p/s1600/Heart-of-Scars-1600x600.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ0MuqqTbMC_wVlAU3-UYtPm5R2-u0XCdQTJMLuf1ci07XWVXnY973gSDvd97R22HzYJf1DMoFB-1csUZVkVWfL5oCHSil2NQnceXhlLQcdquxVVpjMolG7t_JVfDUeRTzqtjGPwRmsC7p/s640/Heart-of-Scars-1600x600.jpeg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ze specjalną dedykacją dla Zuzi i Jakuba - oddanych i szczerych przyjaciół.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie będę udawał, moje doświadczenie cierpienia jest nikłe. Nie znaczy to, że nie doświadczałem żadnego, bo były różne, trudne i bardzo trudne chwile, ale to naprawdę nic, kiedy patrzę na to, co przechodzą inni, często nawet młodsi ode mnie, ludzie. Niemniej, jestem przekonany, że temat miłości i piękna nie byłby kompletny, gdyby nie cierpienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Każdy jakoś cierpi, nie sposób od tego uciec i choć cały świat próbuje, to nigdy mu się to nie uda. Jest też więcej niż pewne, że przyjdą kolejne cierpienia. Przyjdą i odejdą, a potem przyjdą następne. Możemy się z tym nie zgadzać, kłócić, próbować uciekać czy walczyć, ale każdy, w głębi serca, zna prawdę. Wygląda to mało optymistycznie, kiedy mówić o tym w ten sposób, może tym bardziej dlatego, że to takie realne, namacalne. A jednak jest światełko w tunelu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo ważne jest, jak reagujemy na cierpienie. Według abpa Fultona J. Sheena, są tylko dwa rodzaje reakcji - bunt lub rezygnacja oraz akceptacja. Można walczyć z cierpieniem, czy też się mu całkowicie poddawać. Pierwsze powoduje frustrację, a drugie depresję. <i>Nieuduchowione cierpienie degeneruje duszę. Kiedy nie widzimy jego relacji z czymkolwiek innym, coraz bardziej koncentrujemy się na sobie i nasz egotyzm się pogłębia - </i>pisze autor. Jest jednak inna droga - akceptacji. Dlaczego mielibyśmy akceptować cierpienie? Ponieważ wtedy możemy je wykorzystać!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cierpienie można wykorzystać jako pokutę za swoje grzechy, bądź jako zadośćuczynienie za grzechy innych. Ze złem jest tak, że ono ma konsekwencje. Jak ukradnę komuś portfel, to nie wystarczy, że go przeproszę - muszę oddać to, co sobie przywłaszczyłem. Ktoś mi kiedyś opowiadał jak zobrazować, czym jest zadośćuczynienie. Weź sobie kawałek drewna i za każdym razem, jak zrobisz coś złego, wbij w niego jeden gwóźdź. Kiedy jednak szczerze przeprosisz za to, co zrobiłeś, wyciągnij gwóźdź. Szybko okaże się, że drewno jest pełne małych dziurek. Zadośćuczynienie polega na tym, żeby te dziurki z powrotem zapełnić, naprawić wyrządzone zło. Ktoś spyta - dlaczego mielibyśmy nasze cierpienie ofiarowywać Bogu w zadośćuczynieniu? I tutaj wracamy do początku - z miłości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zdarzyło mi się, kiedy byłem bardzo zakochany, że patrząc na cierpienie ukochanej dziewczyny, chciałem móc cierpieć za nią, tylko po to, żeby ona nie musiała. Wolałem cierpieć niż patrzeć na jej cierpienie i modliłem się o to. Jak się okazało - przyszło cierpienie. To był dla mnie bardzo ciężki czas, o czym wiedzą moi przyjaciele, bo właśnie wtedy posypała mi się relacja z tą dziewczyną. Bardzo cierpiałem po tym rozstaniu. Z różnych powodów. Jednak bardzo często powtarzałem w modlitwie, że wszystko to przyjmuję i ofiarowuję za nią, jako zadośćuczynienie za grzechy jej oraz tych, którzy ją skrzywdzili. Przyjmuję to i ofiarowuję, żeby była szczęśliwa. I jest, chwała Bogu!</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Tragedią naszego świata jest to, że większość cierpiących nie znajduje nikogo, kogo mogłaby kochać</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- abp Fulton J. Sheen.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miłość przemienia cierpienie w coś pięknego. Tak one się ze sobą łączą. Cierpienie jest częścią życia, możemy je odrzucać, ale możemy też przyjmować je, w miłości i z miłości, aby stawało się piękne. Kiedy Jezus był najpiękniejszy? Wtedy, kiedy najbardziej cierpiał. Dlaczego? Bo z miłości przyjął cierpienie moje, Twoje i każdego człowieka. Bo karą za grzech jest śmierć (Rz 6, 23), a On poniósł tę karę za nas. Żebyśmy mogli żyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak zakończę <i>Tryptyk życia</i>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Piękno - Miłość - Cierpienie</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
W centrum życia stoi miłość i na niej się ono opiera. </div>
<div style="text-align: center;">
Jedną jego stroną jest cierpienie, ból i smutek.</div>
<div style="text-align: center;">
Drugą - piękno, radość i nadzieja.</div>
<div style="text-align: center;">
Miłość jednak jest mostem, przez który możemy przejść ze strony cierpienia na stronę piękna.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-34762180705402886222018-03-12T22:22:00.002+01:002018-03-12T22:27:54.955+01:00Od piękna do miłości, czy od miłości do piękna?<br />
<div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnio weszliśmy w tematykę piękna, więc może warto ją dalej pociągnąć. "Przypadkiem" się złożyło, że zarówno moje własne przemyślenia, jak i rozważania o. Adama Szustaka (pewnie kojarzycie, Langusta na palmie i te sprawy), potoczyły się wczoraj w bardzo podobnym kierunku. Mianowicie, bardzo płynnie przeszły od piękna do miłości. Myślę, że piękno i miłość są ze sobą nierozerwalnie związane, dlatego dzisiejszy post będzie uzupełnieniem tego, czego brakowało w poprzednim.<br />
<br />
<a name='more'></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Na początek, zainteresowanych odsyłam do filmu o. Szustaka, konkretnie do tego momentu (od 10:04). </div>
<br />
<div style="text-align: center;">
>>> <a href="https://youtu.be/cPY2I4SQHss?t=10m4s">o. Adam Szustak - Niespodziewane piękno</a> <<<</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A dla tych, którzy nie chcą, albo nie mogą obejrzeć (choć zachęcam) - tylko jedna myśl, od której chciałem wyjść. O. Szustak mówi tam o tym, że nagrywając następne odcinki na Langustę, tym razem dotyczące Drogi Krzyżowej, miał jedno przeświadczenie - że Pan Jezus na tej Drodze był niesamowicie piękny. Strasznie zdeformowany, oszpecony, pobity, ale jednak najpiękniejszy jaki był kiedykolwiek. Dlatego, że tak bardzo tam kochał...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niezwykła myśl... Miłość, nic innego, sprawia, że jesteśmy piękni. Tak piękni, jak to opisywałem ostatnio. Naprawdę nie ma innego źródła tego piękna. Jeśli czytaliście post <a href="http://koniecznep.blogspot.com/2018/03/o-pieknie.html">O Pięknie</a> i urodziła się w Was tęsknota za tym Pięknem w jakiejkolwiek postaci - czy żeby znaleźć kogoś tak pięknego, czy żeby samemu stać się tak pięknym - to tak naprawdę tęsknicie za miłością. Tęsknimy za miłością. Tacy już jesteśmy, jako ludzie, że pragniemy miłości najbardziej na świecie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pragniemy miłości, tylko dlaczego? Dlaczego, będąc często w związkach, w szczęśliwych rodzinach, mając wspaniałych przyjaciół, będąc wreszcie ludźmi wierzącymi, że mają Boga (!), wciąż <b><i>pragniemy</i></b> miłości... Za chwilkę do tego wrócimy, ale najpierw krótka historia, którą opowiedział mi znajomy salezjanin.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXivJkLkqYjNduV7oGMOMTWpj2KmiQNenjyjDSchmps5R1FaczCnMZj7Ax61s5zfqzLtaZtmC2AwYsoxp4DllSmApg2lRCtEhS5vqnOhsjd1z-Jc7FrQuusWJwK07PoSlJTpO914wlNAgn/s1600/pexels-photo-572688.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="837" data-original-width="1600" height="332" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXivJkLkqYjNduV7oGMOMTWpj2KmiQNenjyjDSchmps5R1FaczCnMZj7Ax61s5zfqzLtaZtmC2AwYsoxp4DllSmApg2lRCtEhS5vqnOhsjd1z-Jc7FrQuusWJwK07PoSlJTpO914wlNAgn/s640/pexels-photo-572688.jpeg" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Pewien człowiek, wybrawszy się na spacer do lasu, zauważył lisa, który stracił nogi i leżał nieopodal drzewa. Dziwił się, jak to możliwe, że on jeszcze żyje, ale zauważył nadbiegającego tygrysa ze zdobyczą w zębach. Tygrys, kiedy sam się najadł, zostawił resztę mięsa lisowi. Człowiek, widząc to, zrozumiał, jak wspaniale Bóg troszczy się o każde stworzenie, i postanowił, że też ułoży się gdzieś w kącie lasu, ufając w pełni Panu Bogu, że wszystko mu da. Leżał tak cały dzień, i noc, i kolejny dzień, ale nic się nie wydarzyło. Człowiek, głodny i zmarznięty, nie mógł się nadziwić, dlaczego jemu Bóg nie pomógł tak, jak lisowi. Wtedy usłyszał głos: Mój drogi, nic nie rozumiesz... </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><b>Miałeś iść za przykładem tygrysa, a nie okaleczonego lisa!</b></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętacie jeszcze poprzednie pytanie? Dlaczego wciąż pragniemy miłości? <b>Bo</b> <b>czekamy, aż ktoś nam ją przyniesie! </b>Zupełnie jak ten człowiek w lesie. Leżymy smutni, bez sił, bez motywacji, czasem bez nadziei, że kiedyś będzie inaczej, płaczemy do poduszki, że nie ma osoby, która by nas naprawdę kochała, dla której bylibyśmy naprawdę ważni... Leżymy, czekając aż przyjdzie ten jedyny lub ta jedyna. Czekając aż ktoś nas pokocha, tak jak tego pragniemy. A powinniśmy sami kochać! W najszerszym tego słowa znaczeniu!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiem, czy dla Was też, ale dla mnie ta myśl otwiera zupełnie nowe horyzonty. Po raz kolejny, coś co powinno być, jak się wydaje, oczywistością, okazuje się dla mnie całkowitą nowością. Jesteśmy piękni nie dlatego, że ludzie nas kochają, ale dlatego, że my kochamy! Pragniemy miłości, to prawda, ale czy musimy czekać, aż ktoś nam ją da? Nie! Możemy sami ją dawać! Im bardziej jej pragniemy, tym więcej! Im większą tęsknotę budził w Tobie tekst o Pięknie, tym większe masz pragnienie miłości, a więc dawaj, dawaj, jeszcze więcej dawaj! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I najlepsze jest to, że wcale nie musimy czekać, aż będziemy święci, cudowni, piękni, silni, czy poukładani. Możemy kochać już teraz. W tej sytuacji, w jakiej jesteśmy. W tych radościach, które przeżywamy i w tych syfach, które nas oszpecają. Z tymi przyjaciółmi, którzy nas wspierają i z ludźmi, którzy nas biją, poniżają, opluwają. Jak Jezus. Najbardziej na świecie kochał wtedy, kiedy był najbardziej odrzucony. Bo wiedział, że im większy jest brak miłości, tym więcej trzeba kochać. Im mniej miłości otrzymujemy, tym bardziej jej pragniemy i tym więcej musimy jej sami dawać, żeby ten brak zapełnić. Jak to pięknie wszystko do siebie pasuje...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie czekajmy na miłość, jak ten człowiek w lesie, bo ten głód, który jest w nas sprawi, że staniemy się oziębli, smutni, roztrzęsieni, bezsilni, a ponadto zwątpimy w dobroć i miłość Boga. Zacznijmy dzielić się miłością, a wystarczy jej dla każdego - dla nas także. </div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-45145973134085204932018-03-08T07:00:00.000+01:002018-03-08T21:50:00.194+01:00O Pięknie<div style="text-align: justify;">
Jakiś czas temu miałem okazję całkowicie zmienić swoją definicję piękna. Właściwie... Może nie tyle zmienić, co przekonać się o prawdziwości tej, której przedtem do końca nie rozumiałem (choć dobrze znałem) i była dla mnie pewnym ideałem, do którego nie potrafiłem osobiście dotrzeć. Nie wiem, czy uda mi się przekazać moje spojrzenie, nie odwoławszy się do zdań i sformułowań, które zapewne każdy zna i słyszał wielokrotnie. Co za tym idzie - może to nie być wcale odkrywcze. Bo to chyba trzeba przeżyć. Zobaczyć. Na własne oczy.</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego? Nie wiem. Wydawało mi się, że nie jestem jakimś materialistą, że nie przywiązuję przesadnej uwagi do powierzchowności, że, mając raczej nieźle poukładany system wartości, potrafię patrzeć na świat nieco inaczej. Jakże pyszny i ślepy jesteś, człowieku!</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNjBpIAV5Ka6GHq40BdU5lz6MZBL2CMrINpvL4u79p24oIIrYPgCwltFJgnV09ygqHxgXXc4G6Z5lItEoEOl6SNaE76_kXdhWPgnnjoT9ehdrO0KinBSwQilEFOR26d0i0jI-RTUmaA661/s1600/beach-1822598_1920-1-860x500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="860" height="232" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNjBpIAV5Ka6GHq40BdU5lz6MZBL2CMrINpvL4u79p24oIIrYPgCwltFJgnV09ygqHxgXXc4G6Z5lItEoEOl6SNaE76_kXdhWPgnnjoT9ehdrO0KinBSwQilEFOR26d0i0jI-RTUmaA661/s400/beach-1822598_1920-1-860x500.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dla lepszego zobrazowania moich myśli i nadania im wstępnego kierunku, pozwolę sobie chwilowo zawęzić tematykę i skupić się na pięknie kobiety. Słyszycie <i>piękna kobieta</i> i co widzicie? Przyjemną, uśmiechniętą twarz, proste, białe zęby, duże, szczere oczy? Może gładką cerę, ciekawą fryzurę, atrakcyjną figurę? Wydaje mi się, że to są najczęstsze pierwsze skojarzenia. I wcale się nie dziwię. Do niedawna, kiedy chciałem powiedzieć jakiejś dziewczynie, lub o jakiejś kobiecie, że jest piękna, to dlatego że, w mniejszym lub większym stopniu, posiadała te właśnie cechy. Nic w tym złego, ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Żyjąc w środowisku katolickim, otaczając się ludźmi wierzącymi, słyszałem i czytałem wielokrotnie o tym, że nie powinno się skupiać na wyglądzie, że to nie wygląd jest najważniejszy, ale wnętrze. Znacie to? "Śmiejesz się, że jest brzydka, ale może ma piękne wnętrze". Częsty tekst w internetach - niby żarcik, ale czy na pewno? A może kojarzycie teksty w stylu: "zakochaj się w jej oczach, bo piękny wygląd przeminie, ale oczy pozostaną te same"? Takich i innych opowieści o pięknie nasłuchałem się bardzo dużo. Myślałem, że rozumiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko jednak zmieniło się w jednej sekundzie. Dosłownie, nie żartuję. Wszystko zmieniło jedno spotkanie. Pewnego dnia, będąc w towarzystwie przyjaciół i znajomych, zwróciłem uwagę na jedną z dziewczyn. Zacząłem się jej przyglądać - jak się zachowuje, porusza, uśmiecha. Jeszcze nie wiedziałem, co robi na mnie takie wrażenie, ale wzrok mi niesamowicie uciekał w jej stronę. Tak się złożyło, że chwilę później staliśmy obok siebie i przez chwilę spojrzeliśmy sobie w oczy. I już. To był ten moment. Szybko, co? "Oczy są oknami duszy" - kojarzycie? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chciałbym, żebyście mogli zobaczyć to, co ja wtedy zobaczyłem przez te oczy. To było coś niesamowitego... Wierzcie mi, nie raz i nie dwa byłem zakochany. Och, jakie to potrafiły być uczucia! Ale TEGO - nigdy nie widziałem.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przez te okna zobaczyłem duszę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
Piękną duszę. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
Pięknego człowieka. </div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W tym jednym momencie zrozumiałem wszystkie te teksty, konferencje, kazania, mądrości z internetu i nie tylko.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Piękno, które ta dziewczyna miała w sobie, emanowało z niej niczym aura. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Piękno, które miała w sobie, rozlewało się jak gdyby płynęło z bardzo głębokiego źródła i obmywało ją całą, przemieniając nawet jej wygląd zewnętrzny. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Piękno, które miała w sobie, zachwycało <b>nie oczy</b>, ale <b>serce</b>.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rozumiecie już, dlaczego trzeba to zobaczyć na własne oczy? Słowa nie oddadzą tego, co tam się wydarzyło. Mogę próbować opisywać, że tamto Piękno łączyło się jakoś z radością, czystością serca, niewinnością, entuzjazmem, gracją... Ale to tylko słowa, które dobrze znamy, a to co zobaczyłem było czymś nowym, czymś czego nie znałem. Chociaż, czy na pewno? O tym zapewne będzie można przeczytać innym razem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chciałbym teraz powoli podejść do lądowania. To spotkanie było przełomowe. Zmieniło bardzo wiele. Zmieniło całkowicie moje spojrzenie na dziewczyny, na to co w nich piękne. Chociaż, właściwie to nieważne czy jesteś dziewczyną, czy chłopakiem, to Piękno jest Pięknem człowieka, którym jesteś. Każdy, niezależnie od tego, jak wygląda, czy w jakim jest wieku, może być piękny tym Pięknem. I to jest chyba najpiękniejsze. Jakże piękny byłby świat pełen takich pięknych ludzi! A wiecie, że to jest tylko kwestia czasu? Jaka piękna przyszłość jest przed nami!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie przypadkiem taki temat dzisiaj. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Drogie Kobiety, z okazji Waszego święta, życzę Wam, abyście odnalazły i same dostrzegły w sobie Piękno, które już w Was jest. Życzę Wam, abyście spotykały mężczyzn, którzy będą potrafili to Piękno zobaczyć i nim się zachwycać. Życzę Wam, aby nikt ani nic nie zdołało Wam odebrać wiary w to, że jesteście Piękne. Wreszcie życzę Wam, abyście zapragnęły dla siebie i innych tego prawdziwego Piękna tak, jak ja go zapragnąłem. Wtedy się dopiero zacznie!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-33723352119374802022015-11-06T22:49:00.001+01:002018-03-06T22:35:24.056+01:00Czy Pan Bóg pomaga wygrywać mecze?<div class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Dawno nic nie pisałem. Bardzo dawno. Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa. Pokajałem się, więc przejdźmy do rzeczy. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Powinienem tego posta napisać przynajmniej miesiąc temu, gdy Polacy wywalczyli awans do Mistrzostw Europy. Wtedy nie napisałem, później zapomniałem, potem już było za późno, ale jednak postanowiłem wrócić do pytania: czy Pan Bóg pomaga wygrywać mecze?</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtFI_PGkVey0gs6oRDOYcVWPrU9FZUGZP49Cu8dKqUK1ITKEg9NfaWQ37GCJEymcTpG1v3AYlRNS41AHMh5Vy9RywiHkG1wh9UAau0excTeO-Pz8i2O-G0lHQ6Bss3arxv7aTd4e1KFag4/s1600/football.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="550" data-original-width="1500" height="116" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtFI_PGkVey0gs6oRDOYcVWPrU9FZUGZP49Cu8dKqUK1ITKEg9NfaWQ37GCJEymcTpG1v3AYlRNS41AHMh5Vy9RywiHkG1wh9UAau0excTeO-Pz8i2O-G0lHQ6Bss3arxv7aTd4e1KFag4/s320/football.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Nie wiem. W pierwszej chwili rozum podpowiada, że nie, bo to byłoby niesprawiedliwe, żeby pomagał jednej drużynie wygrać, a drugiej nie (przecież po każdej stronie ktoś tam się modli o zwycięstwo). Ja jednak uzależniłbym ten fakt przede wszystkim od tego, jak rozumiemy postawione w temacie pytanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli weźmiemy pod uwagę pierwszą, najbardziej oczywistą interpretację, że modlę się, żeby moja drużyna wygrała mecz i Bóg sprawia, że ona wygrywa, wysłuchując moich modłów, to nie. Jestem przekonany, że tak to nie może działać, dlatego nigdy nie modlę się o zwycięstwo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Więc o co?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Modlę się o siły dla piłkarzy, żeby Pan dał im wytrzymałość potrzebną do walki na boisku, żeby wlał w ich serca wolę zwycięstwa, żeby pomagał im wykorzystać w pełni wszystkie umiejętności, które posiadają. Modlę się, żeby napełnił zawodników Duchem Świętym, który przynosi pokój w sercu i bez którego nic nie możemy uczynić.</div>
<div style="text-align: justify;">
I to, okazuje się, działa!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak się modliłem, gdy rozgrywaliśmy mecz ze Szkocją. Przegrywaliśmy 1:2, przypominam, ale ja wciąż miałem nadzieję, że uda nam się strzelić bramkę. W drugiej połowie, ok. 70-tej minuty sytuacja wyglądała już ciężko, bo czasu coraz mniej, więc tym intensywniej się modliłem, właśnie w taki sposób, jak u góry. Wtedy też, czy sam tak pomyślałem, czy Pan Bóg mi tę myśl podesłał - nie wiem, ale miałem takie przekonanie, że właśnie w najbardziej beznadziejnym momencie, kiedy już teoretycznie nie będzie szans, On pokaże swoją władzę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I pokazał. Ostatnie sekundy meczu, rzut wolny, a ja siedzę dziwnie spokojny, że może właśnie teraz... Wrzutka, piłka w polu karnym, odbija się od bramkarza... ALE! Tam jest Lewandowski! I dobija tę piłkę, dosłownie w ostatnim momencie!! Jeszcze pół sekundy i zabrakłoby mu tej wyciągniętej nogi!</div>
<br />
Od razu zrozumiałem, że to wcale nie mecz był w tym wszystkim ważny, ale to, co przez niego Bóg chciał mi pokazać. Chciał mi powiedzieć:<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>To Ja mam władzę.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ja z KAŻDEJ sytuacji znajdę wyjście.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Dla Mnie nie istnieje beznadzieja, bo Ja Jestem nadzieją.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Jezus pokazuje dokładnie to samo przez tajemnicę swojego zmartwychwstania. Dla każdego człowieka jest jasne, że od śmierci nie ma już odwołania, że śmierć ostatecznie kończy wszystkie nadzieje, że ze śmierci nie ma powrotu. A gdyby była jakakolwiek wątpliwość, czy człowiek naprawdę umarł, bo może się na przykład obudzić po kilku godzinach, to Jezus postanowił zostać w grobie od piątku do niedzieli. Jeśli przez ten czas się nie obudził, to już się nie obudzi. Umarł. To koniec.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niespodzianka! Jezus znajdzie wyjście nawet z najgorszej, beznadziejnej, nierokującej sytuacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak o tym myślę, zawsze przypominają mi się słowa ks. Tischnera (jeśli czegoś nie pomyliłem):</div>
<blockquote class="tr_bq">
<i><span style="font-size: large;">Odkąd Jezus pokonał śmierć, żaden optymizm nie jest w Kościele przesadą.</span></i></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Nie jest ważne, jak bardzo moja czy Twoja sytuacja wydaje się zagmatwana, trudna, czy wręcz nie do rozwiązania. Nieważne, jak ciężki problem nas dotknął.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie ma nic takiego, z czego Jezus nie potrafiłby Cię wyciągnąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie ma nic, co mogłoby mu przeszkodzić, bo to ON jest Panem!</div>
<div style="text-align: justify;">
Jezus jest Bogiem! Jezus panuje! Jezus włada światem!</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko jest Jemu poddane!</div>
<br />
Św. Paweł w Liście do Filipian pisze tak:<br />
<blockquote>
<i>Bóg Go nad wszystko wywyższył<a href="http://www.biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1040#P5"><br /></a> i darował Mu imię<br /> ponad wszelkie imię,<br />aby na imię Jezusa<br /> zgięło się każde kolano<a href="http://www.biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1040#P6"><br /></a> istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.<br />I aby wszelki język wyznał,<br /> że Jezus Chrystus jest PANEM -<br /> ku chwale Boga Ojca.</i></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Ten właśnie Pan, w ostatnim czasie, znów pokazał mi swoją władzę - gdy zdawałem egzamin teoretyczny na prawo jazdy. Nie powiem, przygotowywałem się, ale dopiero przez ostatnie 3 dni i wcale nie byłem pewien, czy uda mi się zdać za pierwszym razem. Usiadłem przy swoim stanowisku i się modlę, bo nic innego już nie zostało.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo walczyłem ze sobą, czy tam, przy 20 ludziach, uczynić znak krzyża świętego. Tak sobie pomyślałem: "No, Panie Jezu, jak już pokażę tym ludziom, że Tobie ufam, to nie będziesz miał wyjścia, będziesz musiał mi pomóc, żebym to zdał. Bo przecież nie może wyjść tak, żeby się mogli z Ciebie śmiać!". Ale to jeszcze nie wystarczyło, żebym się przeżegnał.</div>
Przypomniałem sobie takie super zdanie, które ostatnio usłyszałem w kazaniu ks. Pawlukiewicza:<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Żeby Bóg mógł uczynić wielkie dzieło, żeby Bóg mógł uczynić wielki cud, to musimy zrobić coś śmiesznego. (<a href="https://www.youtube.com/watch?v=Ni1Umeu8L04" target="_blank">kazanie</a>)</i></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Może zrobiłem coś śmiesznego według ludzi, którzy na mnie patrzyli. Może ktoś w tym momencie mnie wykpił (kto wie, może przeciwnie?), ale od tego momentu zupełnie się uspokoiłem i mocno wierzyłem, że teraz jestem w rękach Boga.</div>
Zdałem :)<br />
<br />
Niech Wam Pan błogosławi!<br />
<blockquote class="tr_bq">
</blockquote>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-21284847327611732672015-09-23T01:06:00.001+02:002018-03-06T22:31:41.766+01:00O uchodźcach<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Najgorętszy temat ostatnich tygodni. Nie mogę pominąć go milczeniem, bo ci wszyscy politycy aż się proszą, żeby ich zjechać z góry na dół i obnażyć te ich beznadziejne poczynania, beznadziejne pomysły i beznadziejną beznadzieje, jaką nam serwują w kwestii imigrantów z Afryki i Azji.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpRs0OIBi2tFLa4dUnvWHQ31VcFw7hEGqAZgWfoz1mNxtq4IT2G-h1mD3ap8WeB2KDkucq2JEZriYxYC4P7lhD_1XSjiqFs6sCrBbsP3sYrGZF9HDvZFfVB1dTlE96nx6cwS6Wzcesn-Iy/s1600/18-lens-refugees-slide-8AS8-superJumbo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpRs0OIBi2tFLa4dUnvWHQ31VcFw7hEGqAZgWfoz1mNxtq4IT2G-h1mD3ap8WeB2KDkucq2JEZriYxYC4P7lhD_1XSjiqFs6sCrBbsP3sYrGZF9HDvZFfVB1dTlE96nx6cwS6Wzcesn-Iy/s320/18-lens-refugees-slide-8AS8-superJumbo.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Ludzie, błagam! To się wszystko kupy nie trzyma! Naprawdę, im bardziej wnikliwie śledzę scenę polityczną, tym częściej się zastanawiam, czy tamci ludzie są aż tak:</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
a) aroganccy?<br />
b) pewni siebie?</div>
<div style="text-align: left;">
c) odważni?</div>
<div style="text-align: left;">
d) nieświadomi?<br />
Czy po prostu głupi? </div>
<div style="text-align: left;">
I nie wiem. Pojęcia nie mam. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Z jednej strony, wydaje mi się, że oni nie mogą być głupi, skoro zaszli tak daleko w polityce, która wymaga nie lada sprytu, zaangażowania, wiedzy... Ale to by znaczyło, że świadomie szkodzą swoim rodakom, albo zwyczajnie mają ich w ... i ich jedynym celem jest napchanie własnej kabzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Z drugiej strony, to może być tylko wrażenie. Oni mogą być rzeczywiście tak głupi, jakimi się wydają albo w niewyjaśniony sposób ograniczeni (swoim ego czy nie wiem czym).</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Ale coś tu musi być na rzeczy, bo nie wierzę, że <b>dwudziestoletni</b> Polak jest w stanie przewidzieć ewentualne skutki imigracji mas muzułmańskich do Europy, a polityk z dwudziestoletnim stażem nie widzi absolutnie żadnego zagrożenia. Nie widzi? Nie chce widzieć? Lekceważy? </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
O właściwym podejściu do kwestii tolerancji już mówiłem (<a href="http://koniecznep.blogspot.com/2013/07/przemyslenia-o-tolerancji-cz2-inne.html" target="_blank">tutaj</a>) ponad DWA LATA tamu. Od tego czasu polityka zachodnich mocarstw europejskich wobec islamistów <b>nie zmieniła się ani o jotę</b>! W Niemczech, we Francji, w Wielkiej Brytanii, Szwecji, czy Danii muzułmanie robią, co chcą, a tamte państwa często nie próbują albo (w efekcie braku wcześniejszych prób) <b>już nie mogą</b> sobie z nimi poradzić. Są takie rejony, gdzie pobicia, rozboje, gwałty czy zamieszki to codzienność, a policja sama boi się interweniować.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Europa zadusi się swoim chorym pojęciem poprawności politycznej i tolerancji!!!</b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego chorym? Bo przywódcy tych państw europejskich mają wypaczone sumienia. Chore sumienia. W imię miłosierdzia i solidarności pozwalają zwyczajnym kryminalistom przedzierać się siłą przez granice ich państw, napadać na ich obywateli i włamywać się do ich pociągów, a w tym samym czasie pozwalają mordować dzieci w łonach ich matek. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
To nie jest chore?</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Politykom bardziej zależy na Arabach, którzy chcą ich wyrżnąć w imię Allaha niż na ich własnych obywatelach.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Może jestem ksenofobem i islamofobem? Przekonamy się, jak ci "uchodźcy" zaczną ścinać głowy. Oczywiście nie mówię tu o prawdziwych uchodźcach, którzy próbują się ratować przed wojną i śmiercią, ale oni stanowią mniej niż 10% tej przeogromnej rzeszy ludzi, która siłą wdziera się do Europy. Według danych ONZ, niemal <b>80% imigrantów to mężczyźni</b>! Większość w wieku 20-40 lat.<br />
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Ja przepraszam bardzo, jakim prawem premier Kopacz śmie porównywać tę imigrację do Polaków uciekających z kraju, gdy wybuchały wojny? JAKIM PRAWEM? </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Z Polski uciekały KOBIETY, DZIECI I STARCY. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Mężczyźni WALCZYLI ZA SWOJĄ OJCZYZNĘ!</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Ta różnica jest zauważalna? Pierwszym kryterium do rozpatrzenia w sprawie imigrantów powinno być właśnie to. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Jesteś młodym mężczyzną? To co ty do cholery robisz na emigracji w czasie wojny?! WALCZ ZA OJCZYZNĘ, TCHÓRZU! To jest pierwsze, co mi przychodzi na myśl w takiej sytuacji. Gdyby w ten sposób zaczęto rozpatrywać sprawę "uchodźców", to bardzo szybko okazałoby się, że nie ma żadnego problemu, bo w sumie byłoby może 15 tys. osób do podzielenia, a nie 120 tys.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
A zachowanie tych niby uchodźców? CO TO MA BYĆ? Jacyś kolesie zbierają się na granicy, hurtem ją przekraczają, okradają miejscowych gospodarzy, bo przecież są głodni, potem siłą wdzierają się do pociągów, walczą z policją i oni mają jeszcze dostać darmowe mieszkanie i socjal? </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Komuś chyba nieźle odbiło. To są kryminaliści! Ich należy spałować, aresztować i deportować!</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
I że taki może jestem bezwzględny i nie mam serca? Przeciez oni przed wojną uciekają... </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Mogliby uciekać nawet przed Godzillą, ale mają przestrzegać podstawowych praw. Tym bardziej, że tych ludzi nikt nie ściga. A to, że oni przed wojną uciekają to jest kolejna kwestia fałszywego przekazu, bowiem znów tylko niewielki procent uchodźców pochodzi z krajów objętych działaniami zbrojnymi. Wielu z nich przyjeżdża z Tunezji, Maroka i innych krajów, żyjących w pokoju.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Jedyną mądrą politykę w sprawie imigrantów prowadzi pan Victor Orban. On, w moim mniemaniu, jest wzorem, do jakiego powininen dążyć każdy premier w obecnym czasie, nie tylko w polityce zagranicznej, a przede wszystkim narodowej. Ten człowiek rzeczywiście dba o swój naród i realnie patrzy w przyszłość. Zamyka granice - to źle? Źle, że nie pozwala bandytom panoszyć się po własnym kraju? Źle, że nie zgadza się na nieograniczony i niekontrolowany napływ ludności muzułmańskiej do swojego państwa? </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
Modlę się, żeby było więcej takich "złych" polityków w Europie.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<u><b>Test dla Was:</b></u></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Jakie jest Twoje nastawienie do imigrantów?</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Co byś zrobił w tej sprawie, jako głowa państwa?</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Wyobraź sobie, że ktoś zaczyna walić pięściami w drzwi Twojego domu. Dobija się z całej siły, w końcu wyważa drzwi i wraz z nim wpycha się 24 rosłych mężczyzn, 2 kobiety i 3 dzieci. Żądają od Ciebie pieniędzy i mieszkania. Co byś zrobił?</div>
<div style="text-align: justify;">
Czy informacja, że tamci ludzie uciekają z kraju, w którym toczy się wojna, zmieniłaby Twoje nastawienie? Przyjąłbyś ich pod swój dach i pozwolił na wszystko?</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Jakie teraz jest Twoje nastawienie do imigrantów?</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Europa sama zapłaci za swoje zniszcznie, jeśli w porę się nie opamięta. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Na pewno nie każdy muzułmanin to terrorysta, ale wśród przybyłych na nasz kontynent w ostatnim czasie jest ich z pewnością wiele tysięcy (może i kilkadziesiąt?) i pojawią się następni. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<b>Islam jest religią pokoju.</b> </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Ale pokój jest możliwy tylko tam, gdzie czczony jest Allah. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Tam, gdzie ludzie wyznają innego Boga, jest Kraj Wojny.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Coraz częściej wydaje mi się, że żyjemy w czasach absolutnie ostatecznych, a Antychrystem, który ma przyjść, będą hordy islamistów, które zawojują Europę bez karabinów, bomb czy nawet maczet. Podbiją Europę jej chorą poprawnością polityczną i wypaczonym sumieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Niebawem przyjdzie czas sprawdzianu dla chrześcijan w Europie. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
To będzie prawdziwy egzamin z wiary, nadziei i miłości.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Odliczanie rozpoczęte...</div>
</div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-1173377509406770562015-09-13T00:42:00.006+02:002018-03-06T22:38:22.047+01:00Blask w mroku<div style="text-align: justify;">
Ostatnio zająłem się twórczością na większą skalę i jakoś nie mam kiedy pisać zwykłych postów na bloga. Ten nie będzie wyjątkiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W następstwie pierwszej publikacji "Angelonu", otrzymałem wiele cennych porad i uwag, które postarałem się jak najlepiej wykorzystać. Poniżej znajdziecie efekt mojej mozolnej, wielogodzinnej pracy nad wprowadzaniem poprawek do pierwszego rozdziału przyszłej (mam nadzieję) powieści.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
Zmieniło się wiele - najbardziej w oczy rzuca się nowy tytuł rozdziału. Następnie, nowe imiona bohaterów, zupełnie zmienione nazwy geograficzne (teraz mają one swoją genezę, która w przyszłości może zostanie wyjaśniona, mniej lub bardziej szczegółowo), nowe wątki oraz rozbudowane te, które zaistniały już wcześniej. Poza tym, mniej widoczne, ale równie ważne, poprawki "literówek", gramatyki i stylu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko po to, by się lepiej czytało, a historia mogła się dalej toczyć :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Zapraszam do lektury!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i><a href="http://koniecznep.blogspot.com/p/nowe.html"><b>"Blask w mroku"</b></a></i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<br />
<br />
<br /></div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-20102041528435737792015-08-31T21:24:00.001+02:002018-03-06T22:29:19.695+01:00"Angelon", rozdział I<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: left; text-indent: 21.3pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 21.3pt;">
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">
Kiedyś, pod wpływem nagłego natchnienia, po przeczytaniu świetnego cyklu
fantasy ("Odkrycia Riyrii", pióra Michaela J. Sullivana, szczerze
polecam), około północy, zanim zasnąłem, począłem wymyślać jakąś historię,
która mogłaby rozpocząć dłuższe dzieło. Niestety, spisałem moje myśli dopiero
na drugi dzień, więc kilka pomysłów mi uciekło, ale efekt chyba nie jest
najgorszy... cóż, zobaczcie sami :)<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<a name='more'></a></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: inherit;">
</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><span style="line-height: 19.2000007629395px;">Opowieść znajduje się pod tym linkiem: <a href="http://koniecznep.blogspot.com/p/nowe.html">"Blask w mroku", rozdział I</a> oraz w odpowiedniej zakladce menu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: left; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><span style="line-height: 19.2000007629395px;"><br /></span></span>
<span style="color: #990000; font-family: "georgia" , serif;"><span style="line-height: 19.2px;"><b>Edit 13.09.2015: Nastąpiły pewne zmiany, te informacje nie są w pełni aktualne :) Link odsyła już do nowej wersji, po licznych poprawkach.</b></span></span></div>
</div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-3319339719729990872015-08-27T22:12:00.003+02:002018-03-01T21:50:20.035+01:00O kopalni mądrości<div style="text-align: justify;">
Dawno nic nie pisałem. Trochę z lenistwa, trochę z braku czasu. Najpierw praca na półkoloniach, potem rekolekcje, w końcu Boski Festiwal (zainteresowanych tematem festiwalu odsyłam <a href="http://www.boskifestiwal.pl/" target="_blank">tutaj</a> i <a href="https://www.facebook.com/BoskiFestiwal?fref=ts" target="_blank">tutaj</a>). W międzyczasie od ostatniego posta do dziś, bardzo mocno się rozmiłowałem w nauczaniu <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Fulton_Sheen" target="_blank">Sługi Bożego abpa Fultona Johna Sheena</a> i o tym chciałbym dziś opowiedzieć.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://ddak.files.wordpress.com/2013/11/1170919_592160977493158_537519091_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="288" src="https://ddak.files.wordpress.com/2013/11/1170919_592160977493158_537519091_n.jpg" width="400" /></a></div>
<a name='more'></a><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jego teksty są po prostu kopalnią mądrości życiowej, wiedzy teologicznej, psychologicznej i socjologicznej. Wywarł na mnie niesamowite wrażenie i niemal każda jego wypowiedź na nowo mnie porywa i zaskakuje. A jest tego dużo. Bardzo dużo, bo aż 66 książek, wiele artykułów i programów telewizyjnych. Trzeba miesięcy, a raczej lat, żeby poznać wszystko. Jest tylko jeden, drobny problem, który niejednemu czytelnikowi to zadanie utrudni. Dzieła abpa Sheena są napisane w języku angielskim i tylko niewielki ich procent został przetłumaczony na język polski. Polski czytelnik może się cieszyć jedną książką (<i><a href="http://grzegorzwielki.pl/wstep-do-religii-juz-w-sprzedazy/" target="_blank">Wstęp do religii</a>)</i>, niewielkimi fragmentami innych książek, krótkimi wypowiedzi z artykułów i kilkoma odcinkami programu TV. Pozostałe 65 książek wciąż czeka na tlumaczenie. A ja zamierzam studiować filologię angielską. Przypadek?</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://grzegorzwielki.pl/wp-content/uploads/2014/02/wydali5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="233" src="https://grzegorzwielki.pl/wp-content/uploads/2014/02/wydali5.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Wracając jednak do postaci Sługi Bożego - dlaczego tak mi imponuje? Chyba dlatego, że sam chciałbym być do niego podobny. Abp Sheen był niezwykłym mówcą, który rzeczywiście przyciągał tłumy. Wydaje mi się, że najważniejszym źródłem jego siły przyciągania były: radykalizm, prostota i własny przykład.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W tym co głosił trudno się doszukać letniości, bylejakości czy braku stanowczości. Mówił bardzo konkretnie, czasem dosadnie, nie przebierał w łagodnych określeniach, ale wyraźnie mówił o sprawach Kościoła i każdego katolika. Jego mowa była tak-tak, nie-nie, jak kazał Jezus - grzech to grzech i zasługuje na potępienie, człowiek to stworzenie i dziecko Boga i zasługuje na miłość i szacunek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Abp Sheen mówił bardzo prostym językiem, świetnie operując technikami oratorskimi, dzięki czemu można go słuchać godzinami i nie tylko się nie nudzi, ale daje się łatwo zrozumieć. Wreszcie, biskup podawał przykłady. Życiowe, częściowo z własnego doświadczenia, częściowo zmyślone dla zobrazowania sytuacji, o której mówił. Nie próbował mówić do ludzi jak do magistrów teologii dogmatycznej, ale mówił jak Jezus do ludu - w przypowieściach. I wierzę, że on sam żył tym, co głosił, w końcu nie bez przyczyny został ogłoszony dekret o heroiczności jego cnót.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To jest podstawa skutecznego głoszenia Ewangelii - jedność czynów i słów, brak rozdźwięku między amboną a codziennością. Drugą najważniejszą cechą dobrego kaznodzieji jest, według mnie, poruszanie spraw naprawdę ważnych dla niewielkiej grupy ludzi, nie dla narodu, nie dla ludu Bożego, ale dla parafii, a nawet tylko dla tej grupy ludzi, która właśnie znajduje się w kościele. Chodzi o to, żeby Słowo Boże rzeczywiście było motorem codzienności, żeby objawiało nasze braki i potrzeby codziennego życia i odpowiadało, jak sobie z nimi radzić, gdzie szukać siły, pomocy. Bo co mi po tym, że po raz czterdziesty szósty usłyszę na kazaniu, że aborcja to grzech zabójstwa albo że powinniśmy ufać Bożemu miłosierdziu i powinniśmy to czy tamto. Takie ogólniki czy kwestie, które nie dotyczą konkretnej społeczności nie powinny być nieodłącznym elementem kazań.</div>
Abp Sheen o tym wiedział i chwała Bogu za jego osobę i całe dziedzictwo jego życia i pracy, które nam zostawił!<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Sługo Boży Fultonie Sheen - wstawiaj się za nami!</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-74224276179759956312015-07-03T22:26:00.000+02:002018-03-11T22:55:23.432+01:00Co ma modlitwa do wyścigów?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Przeczytałem ten tekst i nie mogłem pozostawić bez komentarza.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><i>Wiadomo, że rowerzysta nie będzie się ścigał z Robertem Kubicą w Formule1. On się musi ścigać z innymi rowerzystami. W życiu modlitewnym jest podobnie - o. Leon Knabit. </i></span><br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCjyAsTLpdSPOUHFp6He9ntnr_ZNZJyrX1a_vwRke2ChyBeu6KTytrrtE-Xze-e6IMCqqytxS8rFhSgdRa5vjHmfPsGNdEmLOxazvIUhfFYFKX44JlxadhqJuXFML1S90x2BpE2KVzt2-D/s1600/shutterstock_376458307-651x421.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="421" data-original-width="651" height="206" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCjyAsTLpdSPOUHFp6He9ntnr_ZNZJyrX1a_vwRke2ChyBeu6KTytrrtE-Xze-e6IMCqqytxS8rFhSgdRa5vjHmfPsGNdEmLOxazvIUhfFYFKX44JlxadhqJuXFML1S90x2BpE2KVzt2-D/s320/shutterstock_376458307-651x421.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiem, czy też tak macie, ale ja często łapię się na tym, że próbuje dorównać komuś, kto mi imponuje. Jeśli znajdzie się ktoś, kto mi imponuje, to nie raz, po bliżej nieokreślonym czasie, zauważam własne, podświadome pragnienie posiadania właśnie tego, co jest niezwykłe w owej osobie, czy robienia tego, co mnie w niej zachwyca.</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Gdy czytam o św. siostrze Faustynie, to chciałbym umieć tak jak ona przeżywać relację z Jezusem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy słucham <a href="https://www.youtube.com/channel/UCFqPkVLBUbLLf3rhhVLRYUw" target="_blank">Studia Accantus</a>, to chciałbym tak pięknie śpiewać, jak oni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy oglądam film o św. ojcu Pio, to chciałbym być równie pokorny i pewny w swojej wierze...</div>
<div style="text-align: justify;">
I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej... Mógłbym długo wymieniać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chodzi tu, rzecz jasna, o różne sfery mojego życia, jednak skupię się na tym, do czego się słowa ojca Leona odnoszą - na życiu modlitewnym.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak o tym teraz myślę, to widzę, że wciąż próbuje w jakiś sposób dorównać różnym świętym. Mając do dyspozycji nawet nie rower, a ledwie hulajnogę, próbuję ścigać się z bolidami F1. Z takimi bolidami jak św. Faustyna właśnie, św. Jan Maria Vianney, św. o. Pio, św. Charbel i inni. Próbuję się też ścigać z samochodami rajdowymi w osobach ks. Pawlukiewicza czy ks. Dominika Chmielewskiego SDB. Ostatecznie, gonię za rowerami - moimi znajomymi, przyjacółmi, którzy także imponują mi swoją wiarą albo konsekwencją w życiu modlitewnym.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wychodzi na to, że bardzo często ścigam się w złych zawodach, nie na moim poziomie. I to jest brak pokory, tak myślę. Raz za razem, nie potrafię zaakceptować własnych ograniczeń, możliwości, nie cieszę się tym, co mam, co dostałem to wcześniej od Boga. Może jest to nawet chciwość? Ciągle więcej i lepiej...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście, należy się rozwijać i dążyć do doskonałości. W przeciwnym wypadku marnowałbym dar Boży. Jednakże hulajnoga nigdy nie przegoni roweru, rower samochodu, a samochód bolidu. Mogę swoją hulajnogę udoskonalać przez całe życie, ale Tour de Pologne pozostanie na zawsze w sferze marzeń. I choćbym miał 50 przerzutek i napęd spalinowy w rowerze, to rajdu Dakar nie wygram. A i gdyby mój samochód rozwijał zawrotne prędkości, to nie może się on równać z bolidem F1, bo wyrzuci mnie na pierwszym zakręcie, w który bolid wejdzie bez żadnego problemu, przy tej samej prędkości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To jest dla mnie początek kolejnej ważnej lekcji. I chyba muszę powrócić do tego, co już pisałem na tym blogu (odsyłam tam i Was: <a href="http://koniecznep.blogspot.com/2014/03/o-autentycznosci-przed-bogiem.html" target="_blank">O autentyczności przed Bogiem</a>).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Znaleźć siebie, być sobą w modlitwie. To będzie zadanie dla mnie, a może i dla Ciebie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi wpisami, które nie pojawiają się, niestety, zbyt regularnie - subskrybuj mojego bloga przez email! Możesz to zrobić, korzystając z menu na prawym pasku :)</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam i zapraszam ponownie na bloga, w celu zapoznania się z moimi kolejnymi przemyśleniami!</div>
</div>
<br />Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-38841148159093933772015-06-20T23:28:00.000+02:002018-03-06T22:09:14.411+01:00Wujowa mądrość<div style="text-align: justify;">
Ostatnio odwiedził mnie wujek i przekonałem się, że jeszcze wiele mogę się od niego nauczyć. W sumie, niby to wiedziałem, ale nie byłem chyba do końca świadomy, że tak jest. Mówię o tym z kilku przyczyn, o których później, ale przede wszystkim z powodu jednego zdania, które wypowiedział - prostego, niezwykle mądrego, o bardzo głębokiej treści:<br />
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli się wcześniej wierzyło w Boga, a teraz się ma wątpliwości...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i></i></div>
<a name='more'></a><i></i><br />
<div style="text-align: center;">
<i><i>... to trzeba odrzucić wątpliwości, a nie Boga.</i></i><br />
<i><i><br /></i></i></div>
<i>
</i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg93pgVvWC8RIdw8V7k8krDS5wT-A9_SZ7nyBwKSZs-oMpWNojc-W_-fGPUDyOALfEYd3z-5qCnUYNToZ3PdCnVRO7BWNv9G1NMZJDtsCQlCsli583u9CqMMk17nb5xwqlrDnxyKJ4wTeXd/s1600/Hung+Chung+Chih_Shutterstock.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="436" data-original-width="639" height="217" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg93pgVvWC8RIdw8V7k8krDS5wT-A9_SZ7nyBwKSZs-oMpWNojc-W_-fGPUDyOALfEYd3z-5qCnUYNToZ3PdCnVRO7BWNv9G1NMZJDtsCQlCsli583u9CqMMk17nb5xwqlrDnxyKJ4wTeXd/s320/Hung+Chung+Chih_Shutterstock.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mogłem sobie tego nie zapisać i nie mogłem o tym tutaj nie napisać. Przeczytajcie sobie to zdanie kilka razy. Jest po prostu świetne! Dzisiaj, niestety, mamy takie czasy, w których idzie się na łatwiznę, gdzie tylko można i uczy się każdego, żeby skupił się na sobie i dbał o swoje interesy, nie zwracając uwagi na nic, byle tylko nikogo nie krzywdzić. Tymczasem okazuje się, że słowa wujowej mądrości idealnie temu zaprzeczają! Bo trzeba być konsekwentnym, a konsekwencja wymaga czasem poświęceń, opowiedzenia się za czymś i trzymania się tego, bez względu na to, czy zawsze będę miał z tego korzyści. Szczególnie, gdy mówimy o konsekwencji w wyznawaniu wiary, konsekwencji trwania w małżeństwie czy kapłaństwie, wszędzie tam, gdzie nie można pozwalać sobie na zmianę podjętych decyzji.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
A to jest trudne. Często bardzo trudne. Bo czasem trzeba zrobić coś wbrew sobie, zrezygnować z czegoś, wyrzec się czegoś, odrzucić coś. Jeśli, na przykład, decyduję się przyjąć sakrament bierzmowania, to powinienem starać się być dojrzałym katolikiem, traktującym poważnie Boga, Kościół, swoją wiarę. I już nie tylko "chodzić w niedzielę do kościółka", ale "uczestniczyć w niedzielnym zgromadzeniu eucharystycznym, celebrującym Najświętszą Ofiarę Chrystusa". Specjalnie tak to napisałem, żeby nie było! Chodzi mi tylko o pokazanie, że nasze myślenie o pewnych sprawach powinno się zmieniać, w związku z podejmowanymi decyzjami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Konsekwencja. To jest coś, czego bardzo często brakuje w dzisiejszym świecie pozbawianym zasad, autorytetów, niezmiennych punktów odniesienia. I przypomina mi się, jak o tym mówił Sługa Boży abp Fulton J. Sheen:</div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<i>Nastawiasz swój zegarek względem czegoś <b>poza sobą samym</b> i <b>poza zegarkiem</b>. Nie mówisz: «To jest moja koncepcja czasu». Musi więc istnieć jakieś <b>zewnętrzne kryterium</b>. Zewnętrzne kryterium to <b>sposób w jaki Bóg ocenia sprawy</b>.</i></blockquote>
</div>
</div>
[Dla zainteresowanych, źródło: <a href="http://adam.blog.deon.pl/2015/05/znaki-czasu/" target="_blank">Abp Fulton J. Sheen - "Znaki czasu" (fragm.)</a> i niech to będzie moim komentarzem].<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Wracając do tematyki wujowej mądrości, zacznę od krótkiego wstępu. Mam teraz trochę czasu, więc czytam książki. A bardzo lubię książki fantastyczne (typowe fantasy, bo science-fiction nie trawię w książkach). W bibliotece trafiłem na cykl powieści Johna Flanagana, "Drużyna", który szczerze polecam, swoją drogą. I właśnie bohaterowie tej historii bardzo dużo żeglują. Małą, drewnianą łodzią z nieliczną załogą. Zachciało mi się tak samo. Zamarzyło mi się, żeby się wybrać na taką żeglarską przygodę - mała łupinka, żagiel, przyjaciele, duuużo wody, trochę lądu, namiot, ognisko, śpiewy przy gitarze... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Pojęcia nie miałem, że mój wujek kiedyś tak pływał z przyjaciółmi. Matko, jak żeśmy się nagadali! I pewnie jeszcze pogadamy, bo on ma zawsze dużo do opowiadania i robi to bardzo ciekawie, zabawnie i barwnie. Sporo mi opowiedział, pewne rzeczy wyjaśnił (np. dlaczego, płynąc z prądem rzeki, trzeba utrzymywać większą prędkość niż woda, albo do czego służy miecz) i zachęcił, żebym się zakręcił gdzieś, zainteresował i spróbował. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Coraz bardziej mam na to ochotę. Wszystko dzięki ciekawym książkom i wujkowi, który nie raz mnie w życiu zaskoczył i wiem, że jeszcze nie raz to powtórzy.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Na sam koniec, chciałbym zachęcić do subskrybcji mojego bloga, żeby być na bieżąco z nowymi postami, które, jak wiecie, pojawiają się nieregularnie :) W menu po prawej stronie, jest możliwość zapisania się na subskrybcję drogą mailową, a niżej, w stopce strony, można zasubskrybować bloga na kanale RSS, jeśli jeszcze ktoś z tego korzysta..</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników!</div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-66524346718608246672015-06-08T23:44:00.003+02:002018-03-06T22:04:05.191+01:00O dzieciach i in vitro<div style="text-align: justify;">
Znowu, przy okazji kolejnej kampanii wyborczej, tym razem prezydenckiej, na usta kandydatów i pierwsze strony gazet, powrócił temat zapłodnienia pozaustrojowego i jego regulacji prawnych. I dobrze, bo trzeba o tym rozmawiać, informować i wyjaśniać wielu nieświadomym ludziom, na czym zabieg in vitro polega. Trudno jest mi tylko zrozumieć, dlaczego ten temat rozpatrywany jest w kategorii postępu i ciemnogrodu... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie zgadzam się z takim podziałem (in vitro = postęp, a jego przeciwnicy reprezentują poglądy rodem ze średniowiecza) i już wyjaśniam, dlaczego.</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<br />
Na początku jednak, dla tych, którzy nie wiedzą, co jest głównym punktem spornym w dyskusjach o in vitro, bo nawet nie sam sposób zapłodnienia, wbrew pozorom. Największy bój toczy się o życie dzieci, które <u>poświęca się</u>, by mogło się urodzić <u>jedno</u> (najczęściej) bądź kilkoro (bardzo rzadko) innych dzieci. Dlaczego?</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://r-scale-ac.dcs.redcdn.pl/scale/o2/tvn/web-content/m/p1/i/93fb9d4b16aa750c7475b6d601c35c2c/10e00730-ad14-11e2-b74c-0025b511226e.jpg?type=1&srcmode=3&srcx=0/1&srcy=0/1&srcw=640&srch=360&dstw=640&dsth=360" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://r-scale-ac.dcs.redcdn.pl/scale/o2/tvn/web-content/m/p1/i/93fb9d4b16aa750c7475b6d601c35c2c/10e00730-ad14-11e2-b74c-0025b511226e.jpg?type=1&srcmode=3&srcx=0/1&srcy=0/1&srcw=640&srch=360&dstw=640&dsth=360" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Aby przeprowadzić zabieg pozaustrojowego zapłodnienia, najpierw bombarduje się organizm kobiety hormonami, aby jej jajniki, w trakcie jednego cyklu owulacyjnego, wyprodukowały nie jedną, czy dwie komórki jajowe, ale od kilku do nawet kilkunastu! Ręka do góry, kto uważa, że to zdrowe! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Następnie te komórki się pobiera, w laboratorium łączy się je z plemnikami (niekoniecznie pochądzącymi od męża, a np. z banku nasienia) i co dalej?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zastanówmy się. Spłodziliśmy właśnie kilkoro dzieci, kilkoro nowych ludzi, a przyszła mama chce mieć, dajmy na to, jedno. Hm... Trzeba wybrać. Według określonych kryteriów, kwalifikuje się kilka zarodków (tak właśnie zwolennicy in vitro czy aborcji lubią nazywać malutkie dzieci - czyżby dla zmniejszenia wyrzutów sumienia?), które zostaną umieszczone w organiźmie matki. Dlaczego kilka? Z prostego powodu - żeby ZOBACZYĆ, które będzie się najlepiej rozwijało i pozostałe, gorzej rokujące, UŚMIERCIĆ, jeśli same nie umrą (bo w ogóle odsetek udanych ciąż nie przekracza 50%).</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak dokonuje się selekcja wstępna, określająca, który człowiek ma prawo żyć, a który jest zbyt upośledzony, by się urodzić. <b><u>Selekcja.</u></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><u><br /></u></b></div>
<div style="text-align: justify;">
A co z tymi zarodkami (DZIEĆMI), które może już wcześniej zostały odrzucone? DO ZAMRAŻARKI. Dosłownie. Po prostu. Trafiają do wielkiego zbiornika z ciekłym azotem. Żeby nikt "lekarzom" nie zarzucił, że wyrzucili je do śmieci, to na wszelki wypadek, gdyby pierwsza procedura się nie udała, trzyma się je w lodówce, gdzie mogą jakiś czas przeżyć, choć ostatecznie i tak umrą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bez szans na rozwój.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bez szans na urodzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bez szans na współczucie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bez szans na miłość.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kilka żywych istot, kilka istnień ludzkich, kilkoro dzieci TRACI ŻYCIE, żeby mogło urodzić się jedno - ich brat lub siostra. Potworna cena. Nie wiem, jakbym żył, gdybym się kiedyś dowiedział, że urodziłem się, kosztem życia swoich braci i sióstr...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I za ten proceder, za ten masowy mord (nie boję się tego tak określić) i selekcję eugeniczną (<a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Eugenika" target="_blank">Więcej o eugenice - tutaj</a>) ustawa PiS proponuje, czy też proponowała, karę 2 lat pozbawienia wolności (TYLKO 2, ja uważam, że powinno to być znacznie więcej), co ustępujący, chwała Bogu, prezydent Komorowski określa prześmiewczym mianem, "średniowiecza" i tym samym obraża przynajmniej połowę narodu polskiego. Aż chciałoby się krzyknąć: "brawo!", gdyby to nie było tak tragicznie smutne. Smutne między innymi dlatego, że Komorowski uważa się za katolika, a jego podejście do obrony życia (jakby nie było - konstytucyjnego i naturalnego prawa każdego obywatela) pozostawia bardzo wiele do życzenia...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
* * * </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przy okazji tego tematu, chciałbym jeszcze powiedzieć o tym, jak łatwo dzisiaj się nami, katolikami, manipuluje, jeśli nie znamy tego, co głosimy, czyli Ewangelii, czyli samego Chrystusa. Jest to technika, którą szatan opanowal do perfekcji, a mianowicie - <b>ukazanie zła w tak dobrym świetle, że złym wydaje się być ten, kto to zło potępia</b>. Chora sytuacja, po prostu! Ale spójrzcie, jak to działa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ktoś zupełnie obcy, kto posiada bardzo kontrowersyjne zasady moralne i pochwala, sprzeczne z moimi, rozwiązania prawne, przyjeżdża do MNIE, do MOJEGO domu i chce MNIE zmusić do tego, żebym zmieniał MOJE zwyczaje, prawo i wiarę (!), bo ON przyjechał do mnie i chce mieć takie sama prawa, jak ja, bo JEMU się też należą - i niby z jakiej racji? Mój dom, moja piaskownica, moje zabawki, moje zasady! Czy to ja teraz błądzę, bo już sam nie wiem? Ale jakoś nie wyobrażam sobie, żebym miał zmieniać najstarsze tradycje rodzinne i własne przekonania tylko dlatego, że ktoś obcy zamieszkał, powiedzmy, w wynajmowanym mu przeze mnie pokoju. A to właśnie dzisiaj się nazywa TOLERANCJĄ wobec mniejszości muzułmańskiej (ciekawe, że tylko oni roszczą sobie podobne prawa...). I ZŁYM, NIETOLERANCYJNYM jest ten, kto śmie wystąpić przeciwko takiemu stanowi rzeczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ktoś chce mieć dziecko, ale nie może, z powodu niepłodności. Normalnie powiedzielibyśmy, że bardzo nam przykro, ale nic nie można poradzić i tylko za sprawą cudu będziecie mogli mieć dzieci. Ale dzisiaj medycyna poszła do przodu i proponuje takim ludziom, że im zrobi dziecko (jaka szkodza, że tak rzadko mówi się, iż przy okazji uśmierci ich o wiele więcej). I zobaczcie, jak pokrętna i pozornie słuszna jest tu taktyka szatana - przecież bezpłodność to dramat! Dramat tych ludzi, którzy chcieliby być rodzicami, a nie mogą i to nie z ich winy! Należy im wyjść na przeciw i zapłodnić ich dziecko w laboratorium, skoro inaczej się nie da. Do tego momentu jeszcze wszystko wydaje się w porządku. Ale! Istnieje poważne ALE!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy bezpłodność jest dramatem? Owszem, zgadzam się z tym i nie życzę tego nikomu.</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
ALE</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Czy mordowanie dzieci lub świadome dopuszczanie do ich śmieci z powodu braku możliwości rozwoju nie jest dramatem znacznie większym i daleko bardziej sprzecznym z naszym poczuciem sprawiedliwości?</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Komu należy bardziej współczuć? Małżeństwu, które nie może mieć dzieci, czy dzieciom, które skazuje się na śmierć?</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Czy posiadanie dziecka jest czymś, co się nam po prostu należy? </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
NIE. Absolutnie NIE. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Nikt, nigdy, nie powiedział, że każdy ma prawo mieć dziecko! Posiadanie dzieci nie jest naszym PRAWEM, które mamy mieć zapewnione i już, bo chcemy! Posiadanie dzieci to DAR. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXakRDYUW3h3Do6LVopNDxoKl7yWQWuoNNKmMk_m7FIJp0XfdQoUYQeWznQIdxIGjLyNOPF0ai4TrbpUPVtdERH8iUu-hfkw0DdXx76jXIGD5IPTeCh48cz4a-hCxBFDDJ7x5JWG0dBuKg/s1600/babyonhands.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="801" data-original-width="1200" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXakRDYUW3h3Do6LVopNDxoKl7yWQWuoNNKmMk_m7FIJp0XfdQoUYQeWznQIdxIGjLyNOPF0ai4TrbpUPVtdERH8iUu-hfkw0DdXx76jXIGD5IPTeCh48cz4a-hCxBFDDJ7x5JWG0dBuKg/s320/babyonhands.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<b>DZIECKO W RODZINIE JEST DAREM!</b></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
Darem, który <u>nie każdy musi otrzymać</u>. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Darem, który <u>pochodzi od Boga</u>. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Darem, który powinno się <u>ze czcią przyjmować</u>, jeśli się go otrzyma. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Darem, o który powinno się <u>pokornie prosić i starannie zabiegać</u>, jeśli się go bardzo pragnie. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Czy należy ludzi utwierdzać w przekonaniu, że mogą mieć wszystko, jeśli tylko tego chcą?</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Nie dość już, że coraz więcej z nas tak właśnie uważa? </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Jak skutecznie działa tu szatan... Po cichutku szepcze nam, jak ważni jesteśmy, jak wiele nam się należy, jak źli, nietolerancyjni i zacofani są ludzie, którzy nam ograniczają możliwość zaspokojenia naszych pragnień, stając w obronie dużo większej wartości... </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
I to nie tylko na tym polu podobna, szatańska, taktyka działa. Trzeba naprawdę spojrzeć bardzo uważnie na wiele sfer życia, żeby to dostrzec, ale powinniśmy uczyć się to dostrzegać. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Dostrzegać fałsz, żeby się go wystrzegać i żeby dążyć do prawdy.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: right;">
<div style="text-align: justify;">
Przecież Jezus jest PRAWDĄ...</div>
</div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-9464864624731536382015-05-26T22:59:00.001+02:002018-03-06T22:00:18.643+01:00O Mamie i porządkach<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj Dzień Matki. Nie miałem nic pisać, ale potem pomyślałem, że to dobra okazja, żeby wspomnieć o Matce - naszej Matce, Matce Kościoła i polskiego narodu, Matce Bożej. Niebagatelne znaczenie ma też wczorajsze święto, właśnie Maryi Matki Kościoła (a u salezjanów, przeniesiona z 24 maja, uroczystość Maryi Wspomożycielki Wiernych).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jej osoba już ponad 2000 lat temu wpisała się w historię świata, zbawienia i człowieka. Warto poświęcić trochę czasu, by pomyśleć o Niej więcej niż na co dzień.</div>
<a name='more'></a><br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbwdCJv-1krvzDezCqeKOfjHByGkjOlGDBIxNh9i5rocw-eM5KZLamJs7Nj5b6ZBywVXQZo_T4cxloez2lkIyadZeZI1eIVtIqkCEebm-RiJXoxFgCgMpKxEe8wyLo4n9q_I63BwHAX3PR/s1600/2014-08-22-18-19-04.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="564" data-original-width="380" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbwdCJv-1krvzDezCqeKOfjHByGkjOlGDBIxNh9i5rocw-eM5KZLamJs7Nj5b6ZBywVXQZo_T4cxloez2lkIyadZeZI1eIVtIqkCEebm-RiJXoxFgCgMpKxEe8wyLo4n9q_I63BwHAX3PR/s200/2014-08-22-18-19-04.jpg" width="134" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><div style="font-size: 12.8px;">
Matka Boża Pocieszycielka Strapionych</div>
<div style="font-size: 12.8px;">
w Kawnicach</div>
</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie jest to tak znany wizerunek, jak ten z Jasnej Góry. Obraz Pocieszycielki znajduje się w sanktuarium w Kawnicach, gdzie miałem okazję spędzić weekend w związku ze zjazdem młodzieży Ruchu Światło-Życie.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawy i, mam nadzieję, owocny weekend. Właśnie tam, na nowo, spojrzałem na duchowość maryjną, na moją postawę wobec Maryi i Jej obecność w moim życiu. Temat niezwykle rozległy i przebogaty, więc nie raz będę jeszcze do niego wracał, a dziś pozwolę sobie zwrócić uwagę tylko na kilka ciekawych przemyśleń.<br />
<br /></div>
<br />
<br />
<br />
Jedno porównanie szczególnie zapadło mi w pamięć:<br />
<b><br /></b>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Maryja jest jak mama, która, </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>chcąc zrobić porządek na parapecie, </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><b>ogarnie przy okazji cały pokój.</b></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
A w pokoju są takie miejsca, gdzie się często spędza czas i te miejsca są z reguły względnie czyste, mądrze zagospodarowane, tylko gdzieniegdzie pojawia się świeża warstwa kurzu czy postawiony zostaje jakiś brudny kubek. To są nasze uporządkowane sfery życia, gdzie owszem, wkradają się błędy, jednak nie są one specjalnie dokuczliwe i nie rzucają się jakoś szczególnie w oczy.<br />
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Są też w pokoju takie miejsca, gdzie walają się różne rzeczy - ubrania, stare notatki, puste butelki, nieużywane książki. Czasem i w naszym życiu coś zalega - stare urazy, nieprzebaczone winy, powtarzające się grzechy. Wszystko zarasta kolejnymi warstwami brudu, albo po prostu sprawia wrażenie ogólnego bałaganu, który zauważy każdy, kto wejdzie do naszego pokoju/życia.<br />
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
I wreszcie, są takie miejsca, gdzie czasem nie zagląda się latami - przestrzeń za szafą czy regałem, niedostępny kawałek podłogi pod łóżkiem. Są to takie miejsca w naszym życiu, o których nie pamiętamy, czasem dlatego, że po prostu chcemy zapomnieć. Najbardziej osobiste, najbardziej intymne i indywidualne, których nie zna nikt, może nawet my sami.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Kiedy prosimy Mamę, żeby zajęła się tylko naszym parapetem (tą sferą życia najbardziej wystawioną na światło słońca i na widok publiczny), to Ona wchodzi i po cichutku zaczyna zbierać porozrzucane śmieci, układać na swoim miejscu różne rzeczy, wynosić brudne naczynia... I może się zdarzyć, że kiedy będziemy narzekać, że jeszcze nie sprzątnęła naszego parapetu, nie podlała kwiatków, to nie zauważymy, jak nasz pokój zaczął błyszczeć.<br />
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Dopiero kiedy się rozejrzymy, uderzy nas piękno własnych kątów, nieskazitelny porządek, zapach świeżości w powietrzu... <span style="text-align: left;">A Mama? Mama powie, że to właściwie nie Ona, tylko Jej Syn posprzątał :)</span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-37956549784776465652015-05-21T23:57:00.001+02:002018-03-06T21:58:25.302+01:00O... polityce<div style="text-align: justify;">
Chodzi mi po głowie tak wiele tematów, że trudno mi się jednoznacznie zdecydować, o czym napisać najpierw. Sprawę ułatwia fakt, że niejeden temat moich przemyśleń zaliczyć można do eschatologicznych bądź mistycznych, a zatem nienaruszalnych dla zębu czasu, bez względu na to, jak wielki i ostry by on był. Krąg się zawęża... Za to, co teraz napiszę, ktoś mnie pewnie znienawidzi. Ale nie mogę milczeć, bo mi sumienie nie pozwala.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak mówi papież Franciszek, katolik powinien interesować się polityką, zajmować się nią i mieszać się do polityki. A ja sobie biorę do serca zarówno jego słowa, jak i dobro naszej ojczyzny, więc, kiedy mogę i gdzie mogę, zabieram głos w sprawach dotyczących polityki, naszego rządu, a ostatnio, w tym szczególnym czasie wyborów prezydenckich, także i o tym często i dużo mówię.</div>
<a name='more'></a><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZbFhpzJY4HB5L8gxHUt7oYuWQPgAnz-uSR2YNsmHS_TfBg4zZHp_qvK78I4Dftw7EL9pEGn6REps9UHXdX5S7SB9W2KVTLjNjb8wtO_lJGGwaSQW7pXzDEp1lUyZt1FRFB14J1ldJOwc6/s1600/politcs.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1100" data-original-width="1600" height="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZbFhpzJY4HB5L8gxHUt7oYuWQPgAnz-uSR2YNsmHS_TfBg4zZHp_qvK78I4Dftw7EL9pEGn6REps9UHXdX5S7SB9W2KVTLjNjb8wtO_lJGGwaSQW7pXzDEp1lUyZt1FRFB14J1ldJOwc6/s320/politcs.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Szczerze przyznam, że czasem jestem już po prostu zmęczony. Człowiek chce dobrze, a niewiele jest w stanie uzyskać. Niestety, norma, szczególnie jak chodzi o poglądy polityczne. Nie sposób przekonać nieprzekonanych, nie sposób wywalczyć chwili refleksji nad stanem rzeczywistym.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Wkurza mnie takie patrzenie: "ja jestem za PO / ja jestem za PiS" i ślepo idę za swoją partią, sam zamykam sobie oczy na wszystko, co się działo, dzieje czy może dziać, byle tylko opcja przeciwna nie rządziła... Ludzie, litości! Trochę refleksji, trochę autonomicznego myślenia! Nie rozumiem, dlaczego Polacy muszą wybierać zawsze mniejsze zło, dlaczego tak wielka liczba naszych rodaków nie ma pojęcia o programach czy dokonaniach partii, które popierają, czy zwalczają, ale trzymają sie zasady: "byle nie PO! / byle nie PiS!".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety, prawda jest taka, że ogromna liczba ludzi zaczyna się interesować polityką 3 dni przed wyborami i kończy 3 dni po nich. A potem każdy narzeka, jak w tym kraju jest <b><span style="font-size: large;">ŹLE</span></b>...</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b><b>Nie ma się co dziwić, skoro większości obywateli, tak NAPRAWDĘ, nie obchodzi los naszego kraju!!!</b> I nie boję się tego powiedzieć! Jeśli ktoś naprawdę aktywnie nie angażuje się w swoje czynne prawo wyborcze i nie zadaje sobie trudu dokładnego poznania wszystkich opcji i nie wybiera według niego zdecydowanie najlepszej (albo nie tworzy własnej, jeśli żadna mu nie odpowiada), to znaczy ze mu po prostu nie zależy! <b>Nie zależy na ojczyźnie i na własnym losie! </b></b></div>
<b>
</b>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W życiu nie ma tak, że coś się zrobi SAMO. Że jak sobie będę stał i patrzył, to mi się chleb na stole pojawi. Nie ma takich czarów! Najpierw trzeba się dowiedzieć, jak się taki chleb wytwarza, potem zdobyć odpowiednie składniki, a na końcu jeszcze go upiec. Czyli trzeba się dużo dowiedzieć i jeszcze więcej napracować, żeby osiągnąć upragniony efekt.</div>
<div style="text-align: justify;">
Powtórzę. <b>Trzeba się DUŻO dowiedzieć i JESZCZE WIĘCEJ napracować!</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale się nie chce... Łatwiej jest bezrefleksyjnie krzyczeć, że:</div>
<div style="text-align: justify;">
a) wszystko wina Tuska!</div>
<div style="text-align: justify;">
lub</div>
<div style="text-align: justify;">
b) Kaczyński? To będzie wojna i Smoleńsk!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przed tymi wyborami rozmawiałem z wieloma ludźmi w różnym wieku, słuchałem wielu różnych wypowiedzi. Wiecie, jakie mnie najbardziej bolały i jakie burzyły mój spokój? Absolutnie nie te, gdy ktoś miał inne zdanie od mojego, gdy ktoś wolał wybrać innego kandydata niż ja.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najgorsze z możliwych wypowiedzi to takie jak:</div>
<ul>
<li style="text-align: justify;">"nie interesuje mnie to", </li>
<li style="text-align: justify;">"mój głos i tak niczego nie zmieni", </li>
<li style="text-align: justify;">"a co ja mogę? niech się sami wybierają!", </li>
<li><div style="text-align: justify;">
"jest fatalnie, ale stabilnie" </div>
<div style="text-align: justify;">
itp. itd.</div>
</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
Przypuszczam, że gdyby chociaż połowa Polaków wzięła sobie do serca poważne zaangażowanie w proces wyborczy, to ani PO ani PiS ani żadna ze znanych obecnie partii w ogóle nie dostałaby się do Sejmu albo osiągnęłaby marginalny wynik. Oni wszyscy już rządzili - SLD, PiS, PO, PSL - wszyscy. I się zwyczajnie <b>nie sprawdzili</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wystarczy spojrzeć, jak dzisiaj wygląda wiele aspetków życia przeciętnego Polaka - praca za najniższą krajową, wątpliwa emerytura, część rodziny na emigracji, żenujący system edukacji, tworzący z młodych ludzi lemingi, które nie potrafią samodzielnie i kreatywnie myśleć, wieloletnie kolejki do lekarzy, najwyższy w Europie poziom danin publicznych i podatków i wiele innych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To jest efekt pracy tych wszystkich rządów po kolei, choć trzeba przyznać, że przede wszystkim jest to efekt 8 lat rządów PO, bo oni mogli bardzo wiele naprawić mając do dyspozycji 2 kadencje, co się w wolnej Polsce jeszcze nie zdarzyło. Mogli. A nie tylko tego nie zrobili, ale tak naprawdę niesamowicie pogorszyli sytuację.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I co z tego? Nadal mają swój twardy elektorat, który boi się PiS-u jak ognia, bo "Kaczor, Smoleńsk i wojna polsko-polska i polsko-rosyjska". Ja nie jestem za PiS-em, żeby nie było wątpliwości. Nie popieram w ogóle żadnej partii, uważam, że wszystkich powinno się tak naprawdę wyrzucić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Natomiast zachęcam do zapoznania się z tą stroną internetową: http://1polska.pl/ , która zrzesza niezależnych, bezpartyjnych aktywistów i działaczy, którzy być może, jesienią, utworzą wspólną listę do wyborów parlamentarnych.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
W tę niedzielę (24.05.2015) przypadają 3 ważne wydarzenia:</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Uroczystość zesłania Ducha Świętego,</div>
<span style="text-align: center;"></span><br />
<div style="text-align: center;">
Uroczystość Maryi Wspomożycielki Wiernych,</div>
<span style="text-align: center;"></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: center;">wybory prezydenckie.</span></div>
<span style="text-align: center;">
</span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wierzę i modlę się, by Bóg zesłał swojego Ducha Polakom, szczególnie w tym dniu, aby odnowił oblicze <b>tej ziemi</b>, jak wołał niegdyś św. Jan Paweł II. </div>
<div style="text-align: center;">
Wierzę i proszę także Matkę Bożą, aby Ona, Królowa Polski, szczególnie w tym dniu, wzięła w opiekę swój naród, swoje dzieci i wstawiała się za nimi u swojego Syna.</div>
<div style="text-align: center;">
Niech Bóg błogosławi Polsce i Polakom!<br />
<br />
<br /></div>
<br />
Ja w niedzielę idę na wybory i wybiorę lepszego kandydata, który jest bliższy moim przekonaniom i poglądom, a nie "wszystko tylko nie tamten drugi!".<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>A Ty?</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-53505112118104469522014-05-26T23:49:00.001+02:002018-03-06T21:54:35.636+01:00O obrazach<div style="text-align: justify;">
Obrazy rządzą współczesnym światem. Widzimy je w telewizji, na ścianach, w kościołach, książkach, gazetach, w internecie, a nawet na koszulkach! Świat bez obrazów trudno mi sobie wyobrazić. Są wśród nich obrazy raczej zwykłe, codzienne, ale i przykuwające uwagę dzieła sztuki. Poza tym, mamy także do czynienia z obrazami, które wykraczają poza nasze możliwości poznania czy rozumienia. Niewątpliwie, jednymi z najbardziej niezwykłych obrazów, będących w posiadaniu ludzkości, są obrazy Matki Bożej, a przede wszystkim - wizerunek Morenity z Tepeyac (znanej też jako: Matka Boża z Guadalupe).</div>
<a name='more'></a><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: justify;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/96/Matka_Boza_z_Guadalupe.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/96/Matka_Boza_z_Guadalupe.jpg" width="204" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Matka Boża z Guadalupe</i></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Historia tego obrazu sięga roku 1531, kiedy to na wzgórzu Tepeyac (tereny dzisiejszego miasta Meksyk), niedawno ochrzczonemu Indianinowi, Juanowi Diego, ukazała się Maryja. Warto zapoznać się z całą historią, ja tylko ją streszczę:</div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
Matka Boża ukazywała się Juanowi Diego na wzgórzu przez 3 dni - od 9 do 12 grudnia 1531 r. Prosiła, by w miejscu objawień, biskup wziósł świątynię i właśnie tego prostego Indianina wysłała z powyższą prośbą do pierwszego biskupa Meksyku - Juana de Zumárrage'i. Nie powinno szokować, że biskup nie uwierzył w tę historię i kazał przekazać Matce Bożej, że jeśli faktycznie to Ona się ukazuje, to biskup prosi Ją o znak, a wtedy natychmiast rozpocznie budowę. Najważniejszym znakiem jest właśnie ten obraz, który pojawił się na płaszczu Juana Diego, w niezbadany sposób (nie ma śladów pędzla, farb, nietrwałe włókno zachowuje trwałość przez 500 lat, mimo że powinno się rozpaść po 20 itp.). Do dziś można go codziennie oglądać w bazylice, odwiedzanej przez ponad <b>20 milionów pielgrzymów rocznie</b> (!!!).</blockquote>
<span style="font-family: inherit;">Zainteresowanych szczegółami to odsyłam do internetu - jest tam mnóstwo informacji, na przykład tutaj:</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://www.voxdomini.com.pl/roz/guadalupe/guadalupe3.htm">http://www.voxdomini.com.pl/roz/guadalupe/guadalupe3.htm</a><span style="font-family: inherit;"> . </span></span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Ten obraz to fenomen, ale jest wiele zwykłych obrazów, namalowanych przez artystów różnych czasów, które jednak w pewnym wymiarze są niezwykłe. Ot, na przykład, ludzie modlą się, patrząc na nie, i stwierdzają, nagle, że po 15 latach jeżdzenia na wózku mogą wstać i sobie pójść. Inni zostawiają kule, bez których wcześniej nie mogli sie poruszać, jeszcze inni pozbywają się raka. Jak to możliwe? Czy te obrazy są magiczne? A może cudowne?</div>
<div style="text-align: justify;">
No cóż. Obrazy to tylko obrazy. Nie emanują jakąś tajemniczą energią, nie sprawiają, że ludzie przy nich zdrowieją. Uzdrawia Bóg i tylko On. To po co te obrazy, w takim razie? Należy z nich zrezygnować, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
Główne argumenty, jakie wysuwają przeciwnicy obrazów Matki Bożej czy Chrystusa dotyczą starotestamentalnego zakazu: <i>"Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg". </i>Napisane, jak byk. Tylko należy sobie zadać pytanie, czy oddajemy cześć obrazom, czy Tym, Kogo one przedstawiają? Służymy obrazom, czy Bogu?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo spodobało mi się takie porównanie, że z obrazami jest trochę tak, jak z monstrancją. Kiedy adorujemy Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, patrzymy na Hostię umieszczoną w monstrancji. Ale nie patrzymy na Jezusa bezpośrednio - patrzymy przez szkło. No tak, ale przecież szkło jest przezroczyste, to co za różnica? Dla mnie ma to takie odniesienie: bezpośrenio patrzę na szybę, przez którą widać Jezusa i tak ma być - ono po to tam jest, zamiast złota, żeby Go było widać. Ale czy to, że bezpośrednio patrzę na małe szkiełko, a nie samego Jezusa, oznacza, że adoruje szkiełko, czy całą monstrancję? Absurd, kompletny. A więc, czy to, że bezpośrednio patrzę na obraz Matki Bożej, oznacza, że do niego się modlę, czy jemu służę?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wizerunki Zbawiciela, czy Jego Matki to takie właśnie szkiełka. Patrzymy na nie, ale nie skupiamy się na nich. Pragniemy dostrzec to, co jest <b>za nimi</b> - żyjące Osoby, które mają realny wpływ na nasze życie, zdrowie, na nasz świat.</div>
<br />
<br />Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-23140589999370329852014-05-21T21:28:00.001+02:002018-03-06T21:50:03.433+01:00O kapłaństwie bez celibatuTemat, który ciągnie się od wielu lat w Kościele na całym świecie, a jednak nadal kontrowersyjny i trudno się temu dziwić. Co mnie skłoniło, żeby ten właśnie temat, po kolejnej długiej przerwie (mniej czasu, brak weny, takie tam), poruszyć? Ta wiadomość:<br />
<blockquote class="tr_bq" style="background-color: transparent; border: 0px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">
<i>Kochanki księży do Franciszka: znieś celibat!</i> </blockquote>
<blockquote class="tr_bq" style="background-color: transparent; border: 0px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">
<span style="font-family: inherit; font-style: italic;">Aż 26 kobiet, aktualne i byłe kochanki księży z Włoch, napisały otwarty list do Franciszka. Podpisane tylko imionami kobiety zaapelowały do Ojca Świętego, by zniósł celibat. – Coś by się mogło zmienić, <b>nie dla naszego tylko dobra</b>, lecz dla całego Kościoła – napisały i poprosiły jednocześnie o audiencję u Ojca Świętego.</span><span style="font-family: inherit;"><i>– Jesteśmy kobietami ze wszystkich zakątków Włoch. </i><b style="font-style: italic;">Każda z nas ma, miała lub chciałaby mieć stały związek z księdzem</b><i>, w którym <b>się</b> </i><b style="font-style: italic;">zakochała</b><i> – napisały. </i><strike>–</strike> <strike style="font-style: italic;">Kochamy</strike><i> tych mężczyzn, a oni </i><strike style="font-style: italic;">kochają</strike><i> nas. W większości przypadków, mimo wszelkich prób, by z tego zrezygnować, <b>nie udało się nam</b> zerwać takich pięknych i mocnych więzi – dodają.</i></span></blockquote>
<a name='more'></a><span style="text-align: justify;">Pierwsze pytanie, jakie sie zrodziło w mojej głowie, po przeczytaniu powyższych słów brzmiało: "CO TO MA BYĆ?!". Od razu pragnę zaznaczyć, że </span><b style="text-align: justify;">nie oceniam tych ludzi</b><span style="text-align: justify;">, a jedynie </span><b style="text-align: justify;">komentuję</b><span style="text-align: justify;"> i </span><b style="text-align: justify;">wyrażam swoją opinię</b><span style="text-align: justify;"> na temat ich </span><b style="text-align: justify;">zachowania i wypowiadanych </b><span style="text-align: justify;">(tudzież pisanych)</span><b style="text-align: justify;"> słów</b><span style="text-align: justify;">. Najpierw krótko pozwolę sobie skomentować wyróżnioną treść:</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- <b style="font-style: italic;">nie dla naszego tylko dobra </b>- może im się tak wydaję, nie wiem, bo ich nie znam, ale moim zdaniem, jak ktoś się wpycha w życie kapłana, sprawiając, że sprzeniewierza się on swojemu powołaniu, to raczej nie robi tego dla jego dobra, a tym bardziej nie robi tego dla dobra całego Kościoła, bo jak to ma niby być dobre (?!), skoro służy tylko zaspokojeniu potrzeb emocjonalnych tych 26 kobiet (egoizm podszyty altruizmem?)!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- <b style="font-style: italic;">Każda z nas ma, miała lub chciałaby mieć stały związek z księdzem </b>- tu się akurat nie ma czym chwalić, drogie Panie. Wcale to nie świadczy o Waszej trosce o dobro Kościoła, a raczej przemawia za egoizmem podszytym altruizmem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- <b><i>się </i><span style="font-style: italic;">zakochała</span></b> - poprawne słowo, zakochała się (Zakochanie oznacza stan, który polega na związaniu się niezwykle <b>silną więzią emocjonalną </b>z drugą osobą. Ponadto zakochanie wiąże się nie tylko z potrzebami emocjonalnymi i potrzebą bezpieczeństwa, ale także z fascynacją osobą drugiej płci, z pragnieniem, by ją poznać i zrozumieć, z budzącymi się potrzebami seksualnymi, a także z marzeniami o założeniu własnej rodziny. Zakochanie przychodzi zwykle w sposób spontaniczny i zaskakujący oraz nie jest stanem zaplanowanym.) i to nie jest to samo, co <b>MIŁOŚĆ</b>. Dlatego skreśliłem słowa "kochamy" i "kochają", bo one się odnoszą do miłości, która jest zdecydowanie czymś więcej niż zwykłe zakochanie (Miłość to bezinteresowny dar z siebie i posiadanie siebie w dawaniu siebie), co podkreślam przy każdej możliwej okazji, bo niestety dzisiaj mnóstwo ludzi myli te pojęcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- <b style="font-style: italic;">nie udało się nam </b>- nie udać to się może ciasto, a zerwanie toksycznej relacji zależy tylko i wyłącznie od woli osób, w tej relacji będących, a nie od "udało/nie udało się", to nie jest loteria, tylko świadoma decyzja dorosłych ludzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co o tym pomyślę mam do powiedzenia? Osobiście wydaje mi się, że te kobiety i ich kochankowie-księża, są/byli w sobie bardzo zakochani. Piękne uczucie, nie przeczę. Dzięki niemu chciałoby się uchylić drugiej osobie nieba, <b>ALE</b> są granice, których z powodu uczuć <b>NIE NALEŻY</b> przekraczać. Takie jest moje zdanie. Ten list to jest wg mnie nic innego, jak np. taki:</div>
<blockquote class="tr_bq">
<i>Droga żono mojego kochanka!<br />Kocham Twojego męża, a on kocha mnie. Nie udało nam się zerwać romansu, no cóż, zdarza się. W związku z tym, dla dobra Waszego małżeństwa, proszę Cię - rozwiedź się z nim! Dzięki temu, wreszcie będziemy szczęśliwi i Ty także powinnaś, bo w końcu nie chodzi o mnie, ale głównie o Ciebie i Twoje małżeństwo.<br />Pozdrawiam i zapewniam o swojej dobrej woli!<br />Kochanka Twojego męża</i></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
</blockquote>
Od dalszego komentarza mogę się chyba powstrzymać...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNMJnT1I6w4F-LK1GaH-MOy6o9-a0ek2ReiYrQQP6nDanK8112iN99q1BMG_crplPgMTeVvsx4VFWzRq_201f0pPteLF6M9DunjgLWyHi2Jf936vQg_h6K271nRZS6qERh5hoZhT95Rq0_/s1600/father-873830_1920.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNMJnT1I6w4F-LK1GaH-MOy6o9-a0ek2ReiYrQQP6nDanK8112iN99q1BMG_crplPgMTeVvsx4VFWzRq_201f0pPteLF6M9DunjgLWyHi2Jf936vQg_h6K271nRZS6qERh5hoZhT95Rq0_/s200/father-873830_1920.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
A co myślę o ewentualnym zniesieniu celibatu? Jestem całkowicie PRZECIWNY, ponieważ:<br />
<ol>
<li style="text-align: justify;">kierując się zasadami ewangelicznymi (śluby zakonne właśnie ich dotyczą, więc zniesienie celibatu nie dotyczyłoby zakonników) kapłan i tak powinien pozostać bezżenny (<i>"(...) a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni.", </i>Mt 19, 12)</li>
<li style="text-align: justify;">kapłan, wg mnie, ma być w 100% dla ludzi, dla swoich parafian. Nie wierzę, że mając rodzinę mógłby się całkowicie poświęcić parafii, to jest po prostu niemożliwe. Zresztą nie byłoby mu nawet wolno tak postępować, bo ciążyłby na nim obowiązek bycia dobrym mężem, a więc troska o żonę i poświęcanie jej czasu (więcej niż godzinę dziennie, dużo więcej) byłyby obligatoryjne.</li>
<li style="text-align: justify;">kto by utrzymywał ich rodziny? Bo ja na pewno nie. Kapłan mi służy i, ja mówił Jezus, "wart jest robotnik swojej zapłaty". Bardzo chętnie ofiaruję pieniądze kapłanom, którzy poświęcają się całkowicie mojej parafii, spowiadają przez wiele godzin, zawsze jest ktoś, kto odprawi Mszę św., kto udzieli ostatniego namaszczenia umierającemu itd., ale nie zamierzam utrzymywać ich rodzin, bo z jakiej racji? Dlatego pastorowie pracują (a wtedy tym bardziej mają mniej czasu dla parafian, bo muszą zarabiać na utrzymanie rodziny), tyle że u nich łatwiej to zaakceptować, z racji braku Sakramentów i konieczności ich udzielania.</li>
</ol>
<div>
To takie pierwsze, najważniejsze, co mi się nasunęło.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zachęcam do dyskusji, jeśli macie inne zdanie, i pozdrawiam ;)</div>
<div class="Region Rgn_1220 ArticleInner" id="WYDARZENIA_ARTICLE_INNER_CONTENT_1" style="background-color: white; border: 0px; font-size: 16px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">
<div class="Block-Banner" id="banner4853" style="background-color: transparent; border: 0px; margin: 0px auto 15px; outline: 0px; padding: 0px; text-align: center; vertical-align: baseline;">
</div>
</div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-18777651640425033732014-03-27T22:33:00.002+01:002018-03-06T21:46:37.636+01:00O pojednaniu<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Prawdziwe pojednanie polega na tym, że Bóg w Chrystusie wziął nasze grzechy i stał się grezchem dla nas. I kiedy idzeimy do spowiedzi, na przykład, to nie jest tak, że wyznajemy grzech, a Bóg nam przebacza. Spotykamy Jezusa Chrystusa i mówimy do Niego: to jest Twoje, a ja czynię Cię grzechem jeszcze raz. I Jemu to się podoba, bo taka była Jego misja: stać się grzechem dla nas, aby nas uwolnić. </i></div>
<i> </i>Papież Franciszek<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDyp_6onDAxo0A_Gq4OJPEeHNbschpknqPsfxx_G2RSsON4kxSByks4y3Wb2JXIoFGxYz0g4Mu-fjoHNeDrCJg1OqeHBxI6JzyuSgvayrodugM1ds4wZUtjP7zpRp4xiHuuCUVtdPmhFmu/s1600/papiez.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="961" data-original-width="1366" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDyp_6onDAxo0A_Gq4OJPEeHNbschpknqPsfxx_G2RSsON4kxSByks4y3Wb2JXIoFGxYz0g4Mu-fjoHNeDrCJg1OqeHBxI6JzyuSgvayrodugM1ds4wZUtjP7zpRp4xiHuuCUVtdPmhFmu/s320/papiez.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Co za niesamowite i niezwykłe słowa. Mnie to po prostu przygniotło. Już teraz spowiedź nie będzie taka sama... Nie "tylko" obrażam Boga swoim grzechem. Nie "tylko" przybijam Go do krzyża czynionym złem. Ja, w swojej małości i beznadziei, zmuszam Chrystusa, by dla mnie stał się grzechem, żebym mógł być wolny, zbawiony! Kim ja jestem, żeby to robić?! A jednak On tego chce. Tak bardzo się uniżył i tak jest pokorny i miłosierny, że woli sam stać się grzechem, byle tylko nie dać mi umrzeć, byle tylko nie patrzeć na moje cierpienie. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Jezus mnie kocha. </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">I Ciebie też!</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
I to tak kocha, że zupełnie nie pamięta w tym o sobie, o swojej godności (mimo, że to godność boska), bo <b>nic nie jest dla Niego ważniejsze od Ciebie</b> i ode mnie!</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
I w tym zawiera się całe pojednanie. Jezus bierze grzech, staje się grzechem, umiera (a wiec umiera grzech) i zmartwychwstaje. Nie ma mojego grzechu. Znowu czysta karta. A On już nie pamięta tego, co było. On żyje w wiecznym <b>TERAZ. </b>I nie ma tam miejsca na pamięć o grzechach. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I znowu możemy być razem, w osobowej relacji miłości.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-57504479605436656412014-03-20T21:25:00.000+01:002018-03-06T21:44:34.318+01:00O autentyczności przed Bogiem<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIKiXZ24g_7q2GKdaOTCUdtUcjZiLlehBD3MZ4KqM9sF1E_NIaRWQxC_JgFFqreBWkBdmJyOBrDfUVrPRQwDkRlO_6Xld7pXu9DyxVcrSs6m9SAthOFpRoPWeb388TEIy8opzE9oe44Q9w/s1600/kids-1508121_1920-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIKiXZ24g_7q2GKdaOTCUdtUcjZiLlehBD3MZ4KqM9sF1E_NIaRWQxC_JgFFqreBWkBdmJyOBrDfUVrPRQwDkRlO_6Xld7pXu9DyxVcrSs6m9SAthOFpRoPWeb388TEIy8opzE9oe44Q9w/s320/kids-1508121_1920-1.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, </b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.</b></i> <i><span style="font-size: x-small;">(Mt 18, 3)</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Znane słowa Jezusa. Ostatnio odkryłem je jednak na nowo, po raz kolejny. Najczęściej interpretuje się je, jako wezwanie do unieżenia się przed Bogiem, a właściwie do <b>pokory. </b>Ale czym jest pokora? </div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
Właśnie, od mądrego księdza usłyszałem, że jest to stanięcie w prawdzie przed sobą i Bogiem. Czyli nie tak, jak wielokrotnie się słyszy, że mamy leżeć plackiem i łba nie podnosić - NIE TAK. Musimy spojrzeć na siebie oczami Boga, które widzą nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę, nie jakimi nam się wydaje, że jesteśmy, nie jakimi ludziom się wydaje, że jesteśmy. To wszystko są niepełne obrazy naszego "ja".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zrobiłem ostatnio mały kroczek w kierunku autentyczności wobec Jezusa. W czasie adoracji Najświętszego Sakramentu, po raz kolejny uświadomiłem sobie, że NIE UMIEM ADOROWAĆ. Nie potrafię się skupić, wpatrywać w Jezusa na ołtarzu, nie wiem, co mówić. Umiem tylko pochylić się i trwać przy Nim. Bez konkretnych słów, bez refleksji, bez emocji. I myślę, że jakimś przełomem było to, że po prostu się do tego przyznałem przed Jezusem i przed sobą. Świadectwo kapłana, który przeżywa podobne trudności w obecnym czasie, było dla mnie tym bardziej budujące, bo zrozumiałem, że każdy może mieć taki problem i nawzajem możemy się wspierać i umacniać, by razem zbliżać się do naszego Pana.</div>
<br />
Papież Franciszek powiedział tak:<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Adorować Boga to uczyć się z Nim być, ogołacać się z naszych uktytych bożków i stawiać Go w centrum naszego życia. </i></div>
<br />
I to jest już jakaś konkretna wskazówka.<br />
<br /></div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-4061162411652414332014-03-13T22:30:00.001+01:002018-03-06T21:42:55.650+01:00O Piśmie Świętym<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj84SNGQIe609-O1QDm-qTecG0NU_r0Mn8_hJEekc9i5btedD6tEc8ic6fs_GlUwNJOQ38aSDmw7-KbS0HT2j8nt0vgXZ5kj-Sf1dSkdUJ1KwY3z1Tb5Tz8DKypdrbGX_U2Cv0A_5EV3uQB/s1600/Pismi_Swiete_01.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="221" data-original-width="600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj84SNGQIe609-O1QDm-qTecG0NU_r0Mn8_hJEekc9i5btedD6tEc8ic6fs_GlUwNJOQ38aSDmw7-KbS0HT2j8nt0vgXZ5kj-Sf1dSkdUJ1KwY3z1Tb5Tz8DKypdrbGX_U2Cv0A_5EV3uQB/s1600/Pismi_Swiete_01.jpg" /></a></div>
<br />
<span style="text-align: justify;">Na dobry powrót do radosnej twórczości - temat piękny, niezwykle bogaty, właściwie niewyczerpany. Pismo Święte na moim blogu będzie się pojawiać często. Bardzo często. <Jeśli już postaram się o jakąś regularność postów>. Dlaczego? Bo to </span><b style="text-align: justify;">PODSTAWA </b><span style="text-align: justify;">podstaw, </span><b style="text-align: justify;">PODSTAWA</b><span style="text-align: justify;"> mojego życia.</span><br />
<br />
<a name='more'></a><span style="text-align: justify;">Mówię: podstawa, jednak Pisma Świętego nie da się zamknąć w ramach jakichkolwiek podstaw, bo ono wykracza </span><b style="text-align: justify;">ponad</b><span style="text-align: justify;"> każdą podstawę i </span><b style="text-align: justify;">ponad</b><span style="text-align: justify;"> najszersze, najgłębsze czy największe aspekty życia. I nie chodzi tu tylko o to, że, jak usilnie się powtarza w szkołach, jest uniwersalne i ponadczasowe. Zgadza się, to fakt, ale nie koniec na tym. A właściwie, to dopiero początek poznawania Pisma Świętego. Dla mnie, osobiście, niemałym szokiem było, kiedy ktoś mi uświadomił, co kryje się za słowami z początku Ewangelii wg św. Jana:</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><b>Na początku było Słowo</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>a Słowo było u Boga, </b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>i Bogiem było Słowo.</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Co to za Słowo? No Słowo Boże, to wydaje się proste. Ale takie te słowa jakieś metaforyczne, niezrozumiałe... Otóż nie, to nie jest metafora. "Bogiem było Słowo" - to opis Jezusa. Dowód?</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.<br />I oglądaliśmy Jego chwałę,<br />chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,<br />pełen łaski i prawdy.</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Znajome słowa, prawda? Franciszek Karpiński, pisząc <i>Pieśń o Narodzeniu Pańskim</i>, którą dziś znamy jako kolędę <i>Bóg się rodzi</i> opierał się właśnie na tym fragmencie Ewangelii. Czyli co, że niby jak to w końcu jest? Trudno to ogarnąć ludzkim rozumem, jest to jedna z rzeczy, którze trzeba przyjąć na wiarę. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Jezus jest Słowem Ojca. Tak w telegraficznym skrócie nam się to przedstawia. Jest Jego Synem, ale i Słowem. To nie jedyna zaskakująca cecha Jezusa, bo jest też człowiekiem, tak samo jak jest Bogiem. I jest jednością z Ojcem. I jeszcze z Duchem, który jest Jego Duchem. Bardzo pięknie. Nie próbuję nawet tego zrozumieć, bo chyba doszłoby do eksplozji mojego małego mózgu, ja w to po prostu wierzę.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Czyli Słowo Boże to po prostu Jezus. Tylko, żebyśmy się dobrze zrozumieli, sama księga Pisma Świętego to jeszcze nie Słowo Boże. To jak to jest? Słowo Boże jest wydarzeniem. Jest spotkaniem z osobowym Jezusem. Jest tym, co dzieje się w sercu człowieka, kiedy ten czyta Pismo Święte. To powiew wiary, nadziei i miłości. W tak subtelny, bardzo intymny sposób, Bóg przemawia do mnie i do milionów chrześcijan na całym świecie. Mówi językiem uniwersalnym - językiem serca. Nie potrafię rozumowo wyjaśnić, jak to się dzieje, nie wiem też, czy każdy ma takie same doświadczenia - raczej nie. Bo Bóg mówi indywidualnie do każdego z osobna, nie do ogółu. Tak bardzo kocha każdego, że chce z nim rozmawiać osobiście, twarzą w twarz. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
To moje przemyślenia, nie prawda objawiona, proszę traktować to jako świadectwo mojej relacji z Jezusem, nie jako instrukcję czy nauczanie :) Zapraszam dziś każdego, by sam poszedł pogadać z Bogiem, tak po prostu, spotkać sie z Nim w Słowie Bożym, posłuchać, co ma do powiedzenia.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Kto wie, może to będzie początek pięknej przyjaźni?</i></div>
</div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-80454190705007958892013-07-30T23:05:00.001+02:002018-03-06T21:39:56.424+01:00Przemyślenia o tolerancji cz.2: Inne religie<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Pełno o tym dookoła, gdzie nie spojrzeć to się mówi o islamizacji świata, o tych strasznych, złodziejskich Żydach czy protestantach, którzy wciąż nie chcą się z nikim dogadać. Temat rzeka. Wyczerpanie go jest niemal niemożliwe, bo od tylu lat różni ludzie, z różnych kręgów, próbują wszystko to ogarnąć, opisać, przedyskutować i jakie są efekty to każdy widzi.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms", sans-serif; text-align: justify;">Są jednak takie kwestie, które mnie osobiście po prostu wkurzają, kiedy słucham lub czytam na ten temat:</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
</div>
<ol>
<li><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><u>Stereotypy</u><br /><div style="text-align: justify;">
Myślę, że wielu ludzi zgodzi się ze mną, że w dzisiejszych czasach mamy wręcz plagę stereotypów. Czasem przenikają one do naszej podświadomości do tego stopnia, że zaczynamy je traktować jako rzeczywistą, niezachwianą prawdę. Co gorsza - jest to bardzo często prawda krzywdząca. Przykłady każdy zna: muzułmanin-terrorysta, katolik-moher, Żyd-złodziej itp. Nikt nie lubi, kiedy ktoś patrzy na niego przez pryzmat takich stereotypów, ale spora garść ludzi patrzy na innych właśnie w taki sposób. A czy każdy Żyd jest złodziejem? Czy każdy muzułmanin jest terrorystą? No nie. Powiem więcej - tylko malutka cząstka danej społeczności religijnej mieści się w takim idiotycznym stereotypie. Ale nikogo to nie obchodzi, bo tak sie już utarło i kropka. Nie można powiedzieć, że stereotyp nie ma nic wspólnego z prawdą, bo to także byłoby kłamstwem, ale często powód, przez który taki stereotyp powstał, dawno jest nieaktualny i nieliczni pamiętają, skąd się to w ogóle wzięło.<br /></div>
</span></li>
<li><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><u>Skrajności</u><br /><div style="text-align: justify;">
No to jest po prostu coś, czego w ogóle w życiu nie znoszę. Popadanie w skrajności. Albo maksymalnie na tak, albo maksymalnie na nie - do przesady. Jak poruszany jest temat islamizacji to połowa uczestników internetowej dyskusji wypluwa sobie zęby, żeby pokazać, jak bardzo nienawidzą muzułmanów, jasno dać do zrozumienia, że nie życzą sobie żadnych meczetów z żadnymi minaretami, a inni nawołują do tego, by w końcu obudzić się, bo żyjemy w XXI w. i trzeba nam tolerancji! Ale nie że po prostu tolerancji, tylko pozwólmy im na wszystko! Niech sobie robią, co chcą, przecież my też byśmy chcieli u nich budować swoje kościoły...</div>
</span></li>
</ol>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Chcielibyśmy, ale nie zbudujemy. Nie zbudujemy, bo oni w tym są lepsi od nas, że u siebie czują się jak u siebie. Nie chcą kościołów w swoich państwach, więc ich nie ma. Dla nich jedynym Bogiem jest Allach, a jedynym Prorokiem Mahomet. I mają do tego prawo. A dla mnie jedynym Bogiem jest Trójosobowy Bóg - Ojciec, Syn i Duch Święty. I mam do tego prawo. Mam też prawo nie chcieć meczetu w swoim mieście, bo żyję w katolickim kraju. Ale dobra, trochę tolerancji - dajmy im zbudować ten meczet. Ale dlaczego europejska tolerancja posuwa się tak daleko, że, na wniosek urażonych muzułmanów, usuwane są krzyże z miejsc publicznych, zmieniane są kalendarze, nazwy świąt... Oddajemy swoją kulturę, a im to pasuje, bo ekspansja na Europę trwa, a oni i tak nigdy nie dadzą nam zbudować kościoła u siebie.</span></div>
</div>
<div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tolerujmy muzułmanów! Tolerujmy ich kulturę, ich wyznanie, bo mają do tego prawo. Ale niech nasza tolerancja nie będzie przyzwoleniem na wszystko. Bardzo spodobała mi się wypowiedź Pani Premier Autralii do ludności muzułmańskiej, którą zamieszczam poniżej, a która wyznaje podobne poglądy:</span></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIZp3Hr6zUt7-df_rakQHAS262mPFxF9SK0F1yvNAIXY6_-tDEN00kB99sa46diSjW9eb_7LHv1dhBt8nEhaOck6I4XpWASWwaIsaEzfrIQW7BhRIax-0QCtV44PmEOh868CA-ul3bm5Oe/s1600/a5c944796-nnqaspe.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1165" data-original-width="600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIZp3Hr6zUt7-df_rakQHAS262mPFxF9SK0F1yvNAIXY6_-tDEN00kB99sa46diSjW9eb_7LHv1dhBt8nEhaOck6I4XpWASWwaIsaEzfrIQW7BhRIax-0QCtV44PmEOh868CA-ul3bm5Oe/s1600/a5c944796-nnqaspe.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</blockquote>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i>To jest </i><b><i>T</i>OLERANCJA</b>, a tolerancja to nie ignoracja, która opanowała pół Europy. Trzeba tylko odwagi i świadomości, by to powiedzieć. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Miało być o innych religiach, a wyszło właściwie o innej religii. I też dobrze.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Pozdrawiam serdecznie!</span></div>
Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5870521624225407619.post-20644718640388054122013-07-29T23:02:00.001+02:002018-03-06T22:34:40.631+01:00Przemyślenia o tolerancji cz.1: Homoseksualizm i homoseksualiści <div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Myślę, że temat jak najbardziej na czasie, szczególnie w związku z ostatnią wypowiedzią Papieża Franciszka, który mówi: <i><b>Homoseksualiści nie powinni być osądzani i marginalizowani</b></i>. Niesamowity człowiek, który nie boi się powiedzieć tego, co myślą tysiące innych. Z jaką pokorą wypowiada się papież - <i><b>Jeśli ktoś jest homoseksualistą i poszukuje Boga oraz ma dobrą wolę, to kim ja jestem, by go osądzać?</b></i>. I to mówi nie byle kto, tylko Papież - widzialna głowa Kościoła na ziemi. Kim on jest, a kim w takim razie ja jestem?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUSUcSyyggKE_tXf3t3uZZzry7eFFrYWzHe8UFo2zeVFZM-b_MgtghdcgD6ZtNXvi0T1cdu9GoeDlbyhavHtfubh_UJqtWAw-qSNbUr5EXJMROJZPOiSLhs20p_D9f6vFLB9dmhNsNQ1fo/s1600/Gay_flag.svg_.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="989" data-original-width="1600" height="123" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUSUcSyyggKE_tXf3t3uZZzry7eFFrYWzHe8UFo2zeVFZM-b_MgtghdcgD6ZtNXvi0T1cdu9GoeDlbyhavHtfubh_UJqtWAw-qSNbUr5EXJMROJZPOiSLhs20p_D9f6vFLB9dmhNsNQ1fo/s200/Gay_flag.svg_.png" width="200" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Postawmy sprawę jasno - zgadzam się ze zdaniem naszego Papieża. Każdy człowiek, bez względu na swoje przekonania, poglądy, czy orientację, pozostaje człowiekiem, a więc stworzeniem Bożym i należy go kochać. Sęk w tym, że dziś bardzo często upraszcza się pewne ważne w tym temacie słowo - tolerancja. Tolerujmy muzułmanów, to znaczy pozwólmy im na wszystko, co im się podoba, nie ważne, że przez to sami im oddamy swoją wolność narodową. Tolerujmy homoseksualistów, to znaczy dajmy im wszystko, czego sobie życzą - małżeństwa, adopcję dzieci itp.</span></span></div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
</span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">A to nie tak wygląda, proszę państwa. Tolerancja nie zakłada akceptowania wszystkiego, co robią ludzie tolerowani. Tolerować należy wszystkich, ale nie wszystko. Należy tolerować złodzieja, ale nie kradzież. Należy tolerować mordercę, ale nie zabójstwo. I wreszcie należy tolerować geja/lesbijkę, ale nie pożycie homoseksualne. Mówię tu o pożyciu, ponieważ orientacja sama w sobie nie jest grzechem i być nim nie może, ponieważ nie jest zależna od woli człowieka czy jego świadomości. W każdym razie, dopóki człowiek sam nie chce tego zmienić... </span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
</span><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Co to oznacza w praktyce? Dla mnie oznacza tyle:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Kiedy przejdę ulicą, mijając parę homoseksualistów na pewno nie rzucę się na nich z pięściami ani nie znienawidzę ich, nie przeklnę i nie opluję. Po prostu minę ich, jak każdego innego na tej ulicy. Jednak jeśli będą się trzymać za ręce, całować czy w jakikolwiek inny sposób okazywać sobie bliskość cielesną, to będzie to dla mnie nieprzyjemny widok, bo grzech taki jest. Grzech, szczególnie publicznie ukazywany, gorszy. Katechizm Kościoła Katolickiego jasno stanowi, że czyny homoseksualne są czynami grzesznymi, co zresztą jest równie jasno wypowiedziane w Piśmie Świętym. Grzech, jako czyn człowieka, należy potępiać, jednocześnie miłując bliźniego, który go popełnia. To często niełatwe zadanie, ale czy ktoś mówił, że będzie łatwo? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i><b>Problemem nie jest taka orientacja sama w sobie, musimy być sobie braćmi. Problemem jest wywieranie nacisku za pomocą tej orientacji, lobby chciwych ludzi, lobby polityczne i masońskie</b></i> - to kolejne słowa Franciszka w tym temacie. To jest prawdziwy problem z którym boryka się wielu ludzi. Nie samo to, że ktoś jest gejem, ale to, że przez to chce uzyskać szczególne przywileje, że przez to stawia siebie na piedestale, pokazuje swoją krzywdę, która jest mu zadawana każdego dnia przez tych wszystkich, którzy nie chcą wysłuchać wszystkich jego postulatów. Nie powiem, żeby nikt ich nie krzywdził. Wielu ludzi, często uważających się za dobrych katolików czy ogólnie chrześcijan, postępuje źle i nie potrafią odnaleźć się w takiej sytuacji, żeby homoseksualistów kochać, a czyny homoseksualizmu potępiać (bo grzech należy potępiać i piętnować). Wtedy dochodzi do sytuacji spornych, konfliktowych i do czynów nienawiści.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Reasumując, jest to temat ciężki i to, co napisałem jest tylko skrótem myślowym. Jednak ja tak to widzę i częściowo odnosi się to do tematu tolerancji religijnej, ale o tym następnym razem.</span></div>
</span><span style="color: #1e1e1e; line-height: 20px;">
</span>Wojtekhttp://www.blogger.com/profile/11550220663379087515noreply@blogger.com0