O Mamie i porządkach

Dzisiaj Dzień Matki. Nie miałem nic pisać, ale potem pomyślałem, że to dobra okazja, żeby wspomnieć o Matce - naszej Matce, Matce Kościoła i polskiego narodu, Matce Bożej. Niebagatelne znaczenie ma też wczorajsze święto, właśnie Maryi Matki Kościoła (a u salezjanów, przeniesiona z 24 maja, uroczystość Maryi Wspomożycielki Wiernych).

Jej osoba już ponad 2000 lat temu wpisała się w historię świata, zbawienia i człowieka. Warto poświęcić trochę czasu, by pomyśleć o Niej więcej niż na co dzień.

Matka Boża Pocieszycielka Strapionych
w Kawnicach
Nie jest to tak znany wizerunek, jak ten z Jasnej Góry. Obraz Pocieszycielki znajduje się w sanktuarium w Kawnicach, gdzie miałem okazję spędzić weekend w związku ze zjazdem młodzieży Ruchu Światło-Życie.

Ciekawy i, mam nadzieję, owocny weekend. Właśnie tam, na nowo, spojrzałem na duchowość maryjną, na moją postawę wobec Maryi i Jej obecność w moim życiu. Temat niezwykle rozległy i przebogaty, więc nie raz będę jeszcze do niego wracał, a dziś pozwolę sobie zwrócić uwagę tylko na kilka ciekawych przemyśleń.




Jedno porównanie szczególnie zapadło mi w pamięć:


Maryja jest jak mama, która, 
chcąc zrobić porządek na parapecie,
ogarnie przy okazji cały pokój.

A w pokoju są takie miejsca, gdzie się często spędza czas i te miejsca są z reguły względnie czyste, mądrze zagospodarowane, tylko gdzieniegdzie pojawia się świeża warstwa kurzu czy postawiony zostaje jakiś brudny kubek. To są nasze uporządkowane sfery życia, gdzie owszem, wkradają się błędy, jednak nie są one specjalnie dokuczliwe i nie rzucają się jakoś szczególnie w oczy.

Są też w pokoju takie miejsca, gdzie walają się różne rzeczy - ubrania, stare notatki, puste butelki, nieużywane książki. Czasem i w naszym życiu coś zalega - stare urazy, nieprzebaczone winy, powtarzające się grzechy. Wszystko zarasta kolejnymi warstwami brudu, albo po prostu sprawia wrażenie ogólnego bałaganu, który zauważy każdy, kto wejdzie do naszego pokoju/życia.

I wreszcie, są takie miejsca, gdzie czasem nie zagląda się latami - przestrzeń za szafą czy regałem, niedostępny kawałek podłogi pod łóżkiem. Są to takie miejsca w naszym życiu, o których nie pamiętamy, czasem dlatego, że po prostu chcemy zapomnieć. Najbardziej osobiste, najbardziej intymne i indywidualne, których nie zna nikt, może nawet my sami.

Kiedy prosimy Mamę, żeby zajęła się tylko naszym parapetem (tą sferą życia najbardziej wystawioną na światło słońca i na widok publiczny), to Ona wchodzi i po cichutku zaczyna zbierać porozrzucane śmieci, układać na swoim miejscu różne rzeczy, wynosić brudne naczynia... I może się zdarzyć, że kiedy będziemy narzekać, że jeszcze nie sprzątnęła naszego parapetu, nie podlała kwiatków, to nie zauważymy, jak nasz pokój zaczął błyszczeć.

Dopiero kiedy się rozejrzymy, uderzy nas piękno własnych kątów, nieskazitelny porządek, zapach świeżości w powietrzu... A Mama? Mama powie, że to właściwie nie Ona, tylko Jej Syn posprzątał :)


Komentarze