Od piękna do miłości, czy od miłości do piękna?


Ostatnio weszliśmy w tematykę piękna, więc może warto ją dalej pociągnąć. "Przypadkiem" się złożyło, że zarówno moje własne przemyślenia, jak i rozważania o. Adama Szustaka (pewnie kojarzycie, Langusta na palmie i te sprawy), potoczyły się wczoraj w bardzo podobnym kierunku. Mianowicie, bardzo płynnie przeszły od piękna do miłości. Myślę, że piękno i miłość są ze sobą nierozerwalnie związane, dlatego dzisiejszy post będzie uzupełnieniem tego, czego brakowało w poprzednim.

Na początek, zainteresowanych odsyłam do filmu o. Szustaka, konkretnie do tego momentu (od 10:04). 


A dla tych, którzy nie chcą, albo nie mogą obejrzeć (choć zachęcam) - tylko jedna myśl, od której chciałem wyjść. O. Szustak mówi tam o tym, że nagrywając następne odcinki na Langustę, tym razem dotyczące Drogi Krzyżowej, miał jedno przeświadczenie - że Pan Jezus na tej Drodze był niesamowicie piękny. Strasznie zdeformowany, oszpecony, pobity, ale jednak najpiękniejszy jaki był kiedykolwiek. Dlatego, że tak bardzo tam kochał...

Niezwykła myśl... Miłość, nic innego, sprawia, że jesteśmy piękni. Tak piękni, jak to opisywałem ostatnio. Naprawdę nie ma innego źródła tego piękna. Jeśli czytaliście post O Pięknie i urodziła się w Was tęsknota za tym Pięknem w jakiejkolwiek postaci - czy żeby znaleźć kogoś tak pięknego, czy żeby samemu stać się tak pięknym - to tak naprawdę tęsknicie za miłością. Tęsknimy za miłością. Tacy już jesteśmy, jako ludzie, że pragniemy miłości najbardziej na świecie. 

Pragniemy miłości, tylko dlaczego? Dlaczego, będąc często w związkach, w szczęśliwych rodzinach, mając wspaniałych przyjaciół, będąc wreszcie ludźmi wierzącymi, że mają Boga (!), wciąż pragniemy miłości... Za chwilkę do tego wrócimy, ale najpierw krótka historia, którą opowiedział mi znajomy salezjanin.


Pewien człowiek, wybrawszy się na spacer do lasu, zauważył lisa, który stracił nogi i leżał nieopodal drzewa. Dziwił się, jak to możliwe, że on jeszcze żyje, ale zauważył nadbiegającego tygrysa ze zdobyczą w zębach. Tygrys, kiedy sam się najadł, zostawił resztę mięsa lisowi. Człowiek, widząc to, zrozumiał, jak wspaniale Bóg troszczy się o każde stworzenie, i postanowił, że też ułoży się gdzieś w kącie lasu, ufając w pełni Panu Bogu, że wszystko mu da. Leżał tak cały dzień, i noc, i kolejny dzień, ale nic się nie wydarzyło. Człowiek, głodny i zmarznięty, nie mógł się nadziwić, dlaczego jemu Bóg nie pomógł tak, jak lisowi. Wtedy usłyszał głos: Mój drogi, nic nie rozumiesz... 
Miałeś iść za przykładem tygrysa, a nie okaleczonego lisa!

Pamiętacie jeszcze poprzednie pytanie? Dlaczego wciąż pragniemy miłości? Bo czekamy, aż ktoś nam ją przyniesie! Zupełnie jak ten człowiek w lesie. Leżymy smutni, bez sił, bez motywacji, czasem bez nadziei, że kiedyś będzie inaczej, płaczemy do poduszki, że nie ma osoby, która by nas naprawdę kochała, dla której bylibyśmy naprawdę ważni... Leżymy, czekając aż przyjdzie ten jedyny lub ta jedyna. Czekając aż ktoś nas pokocha, tak jak tego pragniemy. A powinniśmy sami kochać! W najszerszym tego słowa znaczeniu!

Nie wiem, czy dla Was też, ale dla mnie ta myśl otwiera zupełnie nowe horyzonty. Po raz kolejny, coś co powinno być, jak się wydaje, oczywistością, okazuje się dla mnie całkowitą nowością. Jesteśmy piękni nie dlatego, że ludzie nas kochają, ale dlatego, że my kochamy! Pragniemy miłości, to prawda, ale czy musimy czekać, aż ktoś nam ją da? Nie! Możemy sami ją dawać! Im bardziej jej pragniemy, tym więcej! Im większą tęsknotę budził w Tobie tekst o Pięknie, tym większe masz pragnienie miłości, a więc dawaj, dawaj, jeszcze więcej dawaj! 

I najlepsze jest to, że wcale nie musimy czekać, aż będziemy święci, cudowni, piękni, silni, czy poukładani. Możemy kochać już teraz. W tej sytuacji, w jakiej jesteśmy. W tych radościach, które przeżywamy i w tych syfach, które nas oszpecają. Z tymi przyjaciółmi, którzy nas wspierają i z ludźmi, którzy nas biją, poniżają, opluwają. Jak Jezus. Najbardziej na świecie kochał wtedy, kiedy był najbardziej odrzucony. Bo wiedział, że im większy jest brak miłości, tym więcej trzeba kochać. Im mniej miłości otrzymujemy, tym bardziej jej pragniemy i tym więcej musimy jej sami dawać, żeby ten brak zapełnić. Jak to pięknie wszystko do siebie pasuje...

Nie czekajmy na miłość, jak ten człowiek w lesie, bo ten głód, który jest w nas sprawi, że staniemy się oziębli, smutni, roztrzęsieni, bezsilni, a ponadto zwątpimy w dobroć i miłość Boga. Zacznijmy dzielić się miłością, a wystarczy jej dla każdego - dla nas także. 

Komentarze

Prześlij komentarz