Wujowa mądrość
Ostatnio odwiedził mnie wujek i przekonałem się, że jeszcze wiele mogę się od niego nauczyć. W sumie, niby to wiedziałem, ale nie byłem chyba do końca świadomy, że tak jest. Mówię o tym z kilku przyczyn, o których później, ale przede wszystkim z powodu jednego zdania, które wypowiedział - prostego, niezwykle mądrego, o bardzo głębokiej treści:
Jeśli się wcześniej wierzyło w Boga, a teraz się ma wątpliwości...
... to trzeba odrzucić wątpliwości, a nie Boga.
Nie mogłem sobie tego nie zapisać i nie mogłem o tym tutaj nie napisać. Przeczytajcie sobie to zdanie kilka razy. Jest po prostu świetne! Dzisiaj, niestety, mamy takie czasy, w których idzie się na łatwiznę, gdzie tylko można i uczy się każdego, żeby skupił się na sobie i dbał o swoje interesy, nie zwracając uwagi na nic, byle tylko nikogo nie krzywdzić. Tymczasem okazuje się, że słowa wujowej mądrości idealnie temu zaprzeczają! Bo trzeba być konsekwentnym, a konsekwencja wymaga czasem poświęceń, opowiedzenia się za czymś i trzymania się tego, bez względu na to, czy zawsze będę miał z tego korzyści. Szczególnie, gdy mówimy o konsekwencji w wyznawaniu wiary, konsekwencji trwania w małżeństwie czy kapłaństwie, wszędzie tam, gdzie nie można pozwalać sobie na zmianę podjętych decyzji.
A to jest trudne. Często bardzo trudne. Bo czasem trzeba zrobić coś wbrew sobie, zrezygnować z czegoś, wyrzec się czegoś, odrzucić coś. Jeśli, na przykład, decyduję się przyjąć sakrament bierzmowania, to powinienem starać się być dojrzałym katolikiem, traktującym poważnie Boga, Kościół, swoją wiarę. I już nie tylko "chodzić w niedzielę do kościółka", ale "uczestniczyć w niedzielnym zgromadzeniu eucharystycznym, celebrującym Najświętszą Ofiarę Chrystusa". Specjalnie tak to napisałem, żeby nie było! Chodzi mi tylko o pokazanie, że nasze myślenie o pewnych sprawach powinno się zmieniać, w związku z podejmowanymi decyzjami.
Konsekwencja. To jest coś, czego bardzo często brakuje w dzisiejszym świecie pozbawianym zasad, autorytetów, niezmiennych punktów odniesienia. I przypomina mi się, jak o tym mówił Sługa Boży abp Fulton J. Sheen:
Nastawiasz swój zegarek względem czegoś poza sobą samym i poza zegarkiem. Nie mówisz: «To jest moja koncepcja czasu». Musi więc istnieć jakieś zewnętrzne kryterium. Zewnętrzne kryterium to sposób w jaki Bóg ocenia sprawy.
* * *
Wracając do tematyki wujowej mądrości, zacznę od krótkiego wstępu. Mam teraz trochę czasu, więc czytam książki. A bardzo lubię książki fantastyczne (typowe fantasy, bo science-fiction nie trawię w książkach). W bibliotece trafiłem na cykl powieści Johna Flanagana, "Drużyna", który szczerze polecam, swoją drogą. I właśnie bohaterowie tej historii bardzo dużo żeglują. Małą, drewnianą łodzią z nieliczną załogą. Zachciało mi się tak samo. Zamarzyło mi się, żeby się wybrać na taką żeglarską przygodę - mała łupinka, żagiel, przyjaciele, duuużo wody, trochę lądu, namiot, ognisko, śpiewy przy gitarze...
Pojęcia nie miałem, że mój wujek kiedyś tak pływał z przyjaciółmi. Matko, jak żeśmy się nagadali! I pewnie jeszcze pogadamy, bo on ma zawsze dużo do opowiadania i robi to bardzo ciekawie, zabawnie i barwnie. Sporo mi opowiedział, pewne rzeczy wyjaśnił (np. dlaczego, płynąc z prądem rzeki, trzeba utrzymywać większą prędkość niż woda, albo do czego służy miecz) i zachęcił, żebym się zakręcił gdzieś, zainteresował i spróbował.
Coraz bardziej mam na to ochotę. Wszystko dzięki ciekawym książkom i wujkowi, który nie raz mnie w życiu zaskoczył i wiem, że jeszcze nie raz to powtórzy.
* * *
Na sam koniec, chciałbym zachęcić do subskrybcji mojego bloga, żeby być na bieżąco z nowymi postami, które, jak wiecie, pojawiają się nieregularnie :) W menu po prawej stronie, jest możliwość zapisania się na subskrybcję drogą mailową, a niżej, w stopce strony, można zasubskrybować bloga na kanale RSS, jeśli jeszcze ktoś z tego korzysta..
Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników!

Komentarze
Prześlij komentarz