O przemocy innej niż wszystkie

Dlaczego w średniowieczu ogromne masy chłopów nie buntowały się przeciw feudalnemu wyzyskowi? Dlaczego dzisiaj mężczyźni szukają szczupłych kobiet, a kiedyś atrakcyjne były wyłącznie rubensowskie kształty? Dlaczego czujemy się nieszczęśliwi po porażce, a sukces napawa nas dumą i zadowoleniem z siebie? Czy te pytania cokolwiek ze sobą łączy? Wydaje mi się, że tak.

Nie jestem żadnym specjalistą w dziedzinie psychologii, czy socjologii, ale w czasie studiów spotkałem się z niezwykłą, bardzo jeszcze młodą teorią, która, mam przeczucie, może stanowić klucz do połączenia każdego z powyższych pytań. Termin, o który chodzi, to przemoc symboliczna. Co to takiego? Okazuje się, że nie tak łatwo to wyjaśnić, choć możemy się spotkać z przykładami jej działania niemal na każdym kroku. Fragment definicji przemocy symbolicznej wg Encyklopedii PWN brzmi: 
Przemoc symboliczna jest określana przez P. Bourdieu [twórcę tej teorii] jako proces narzucania znaczeń przez władzę, reprezentującą interesy klas i warstw dominujących, wszystkim pozostałym klasom społ.; narzucane znaczenia to przede wszystkim wartości kulturowe cenione przez wyższe warstwy społ.; można mówić, wg Bourdieu, o przemocy, gdyż przekazywane treści są ukazywane jako jedyne i nie mające żadnej, o zbliżonej wartości, alternatywy; (...) jedną z podstawowych instytucji będących narzędziem p.s. jest wg Bourdieu szkoła i działalność edukacyjno-pedag.; (...) p.s. maskuje i ukrywa realne stosunki oparte na przemocy fiz. w ramach społeczeństwa, czyni jej działanie niezauważalnym, jednocześnie nadając całemu systemowi walor prawomocności.
Może się to wydawać bardzo skomplikowane, ale nie jest aż tak źle. Ujmując temat w prostszy sposób: w myśl teorii Bourdieu, społeczeństwo dzieli się na klasy dominujące i podporządkowane. Klasy dominujące starają się, na różne sposoby, tak wpłynąć na resztę społeczeństwa, żeby ludzie patrzyli na rzeczywistość przez pryzmat takich wartości, które leżą w interesie warstw dominujących. W efekcie klasy podporządkowane są przekonane, że taka sytuacja jest normalna, a nawet korzystna dla nich, choć tak naprawdę działają w ten sposób z pożytkiem dla klas dominujących. Metodami stosowania tej prawie niewidocznej formy przemocy mogą być: ośmieszanie, poniżanie, dystansowanie się, ekskluzywizm, wykorzystywanie uprzywilejowanej pozycji społecznej, demonstracja władzy, czy bogactwa i inne. Żeby jeszcze bardziej rozjaśnić, o co chodzi, spójrzmy na przykład systemu feudalnego.

W wielu krajach średniowiecznej Europy rozwinął się ustrój społeczno-gospodarczo-polityczny, zwany feudalizmem. Jego działanie opierało się na prostej zależności - im jesteś bogatszy, tym więcej masz wasali, bo słabsi wolą ci się podporządkować niż z Tobą walczyć. Można by ten system nazwać "piramidą wyzysku", ponieważ tak, w zasadzie, najczęściej działał. Na samej górze tej piramidy znajdował się król, a pod nim sami najbogatsi - arystokracja i szlachta. Grupy te stanowiły jednak przecięnie nie więcej niż 3-5% społeczeństwa, wobec miażdżącej przewagi chłopstwa. Dlaczego więc ten wyzysk relatywnie rzadko budził powszechny sprzeciw? Przecież szlachta nie dysponowała wystarczającymi środkami przymusu do panowania nad wielokrotnie liczniejszymi biedakami. Gdyby tylko chcieli się wszyscy zbuntować, to bogacze musieliby ponieść sromotną klęskę.

Tutaj dochodzimy do esencji zagadnienia. Chłopi po prostu wierzyli, że tak musi być. Że arystokracja jest lepsza, że to szlachcice są panami, że to jest naturalne. Tyle że takie spojrzenie na świat zostało im narzucone. Nikt przecież nie rodzi się z przekonaniem, że musi być poddany komuś, kto jest bogatszy. W sposób niemal niezauważalny ludziom narzucona została perspektywa myślenia, którą zaczęli uważać za swoją własną i zupełnie naturalną. Bo komuś na tym zależało, ktoś miał w tym interes i miał możliwości, żeby taki proces przeprowadzić.


Wobec tego, możemy sobie zadać mnóstwo kolejnych pytań. 

- Skąd biorą się wzorce piękna i atrakcyjności? Skoro mogą być one tak skrajnie odmienne w różnych epokach czy kulturach (krągłości vs. szczupła figura, blada skóra vs. opalenizna, broda vs. gładkie golenie, wysoki wzrost, długie szyje [plemię Karen w Tajlandii], długie włosy, etc.), to czy jest to kwestia podlegająca obiektwynej ocenie, czy jednak wynika z podporządkowania wobec zasad społeczeństwa? Jeśli to drugie - kto te zasady ustala?

- Jakie wzorce otrzymują dzieci z bajek? Co jest ukazywane jako dobre, piękne, właściwe, a co jest wyśmiewane, czy wręcz linczowane? Komu zależy na tym, żebyśmy przyjęli taki właśnie sposób myślenia?

- Dlaczego porażki nas bolą, a sukcesy cieszą? Jest to całkowicie naturalna reakcja, czy może jednak ktoś nam narzucił taki sposób myślenia, że mamy być doskonali, że jeśli nam się nie udaje, to jest powód do smutku, a nawet rozpaczy, że tylko sukces może dać satysfakcję? 

- Jakie skojarzenia budzi w nas nazwa "szkoła zawodowa"? Czy widzimy w niej miejsce, gdzie każdy może nauczyć się wykonywać wymarzony zawód, czy raczej jedyną możliwość edukacji dla głupków, którzy nie dali rady dostać się nigdzie indziej? Czy jest możliwe, że ktoś bardzo subtelnie wpoił nam, że jedyną drogą do zdobycia dobrej pracy i przyszłości są studia? 

To tylko kilka przykładowych pytań, które przychodzą mi na myśl, kiedy zastanawiam się nad przemocą symboliczną w dzisiejszym świecie. Ktoś może się ze mną całkowicie nie zgadzać i być może będzie miał rację, ale uważam, że temat jest nie tylko niezwykle ciekawy, ale też wart zastanowienia. Istnieją bowiem takie schematy myślowe, które mogą nam skutecznie utrudniać życie, prowadzić do niezadowolenia, albo wręcz rozpaczy tylko dlatego, że przyjęliśmy sposób patrzenia na rzeczywistość, który, być może, wcale nie jest i nigdy nie był nasz. Kto wie, czyje interesy realizujemy idąc przez życie bez zastanowienia. 

Jesteśmy jedynymi stworzeniami na tym świecie zdolnymi do myślenia. Może więc warto korzystać z takiej możliwości i to jak najczęściej? We własnym, dobrze pojętym interesie.

Komentarze